Niemożliwe. Ostatni wpis z lipca. Odświeżyłam stary, roboczy, żeby po latach pamiętać, co nas wtedy kroiło na kawałki. A kroiło, panie, jak jasna ch.olerka.
Na pulpicie laPtoka kilka rozgrzebanych tekstów, jakieś recenzje, trudny list (podzielę się treścią), jakieś oświadczenie, wniosek i protokół bibliotecznych ubytków, wszystko niedokończone, niedopite, jak odrobina zimnej herbaty w kubku. W terminarzu karteluszki ze skrawkami życia, które chciałam tutaj, na blogu, zszywać w gobelin zdarzeń i myśli. Spróbuję się pozbierać i złożyć w kolorową i niepasującą całość. Takie jest ostatnio nasze życie, milion wyjść poza sferę komfortu, tysiące cichych, ale skutecznych buntów na zakłamaną rzeczywistość. Spokój przychodzi powoli, zbyt opieszale, bo noce ciągle niespokojne, mroczne, z wątpliwościami wychodzącymi zza szafy jak senne mary, lecz mimo to nieśmiałe poczucie sprawczości i wolności zaczyna się powoli panoszyć i rozgaszczać.
Na pohybel prześmiewcom.
Wszelkie nasze osobiste przewroty są żyzną ziemią pod cudzą krytykę, albo inspirację. Albo pod jedno i drugie jednocześnie. Zabawne to czasem.
A czasem smutne.
Ale jak zwykle - sami orzemy nasze pole i jeśli nam wzejdzie jeno perz, to w sumie nikomu nic do tego.
Jestem. Mam nadzieję, że na ździebko dłużej.
Alutko, ja w Was wierzę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci! :-*
Usuńw tym smutnym kraju tacy ludzie jak Wy to skarb. Serio. Czasy takie depresyjne...więc większość z nas zdołowana...ale jak piszesz sami orzemy nasze pole i jeśli nam wzejdzie jeno perz, to w sumie nikomu nic do tego.
UsuńBywa gorzej, że nic zrobić nie możemy ...że nie od nas zależy. Teatralna
Ech, bywa bywa, wtedy bezsilność gnie do ziemi. Ale trzeba i tak próbować układać rzeczywistość pod siebie, czasem nawet w najbardziej beznadziejnych przypadkach da się coś dla siebie ugrać. Koszty tego są duże, ale warto nawet dla tego małego "coś". Dziękuję Teatru, Inspiracjo! Ściskam Cię mocno :-)
UsuńNie przekroczysz przepaści małymi krokami Alutku. Jeden duży skok poza strefę komfortu i zacznie się magia może. U nas się zadziała dlatego trzymam kciuki za wszystko co ogarniasz, planujesz, zbierasz do kupy. Przytulam mocno❤️
OdpowiedzUsuńWszystko, co piszesz Dreamu to racja... napisałabym święta, ale w tej sferze życia też zmiany, więc dodam tylko, że trafiasz w punkt, zamierzając się w niego jakimikolwiek słowami :-) Dzięki!
UsuńNa dobrze zaoranym polu wszystko pięknie rośnie...;o)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobre podsumowanie! :-) W związku z czem nie ustajemy w robocie, jak na prawdziwe wieśniaki przystało! :-D Buziaki!
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPraca w polu zdecydowanie ma swoje plusy, chodź towarzyszą jej trudności (i to nie byle jakie). Mówię to, jako pomagaczka w tatowym polu ziemniaków ^^ Może nie jest to duży teren, ale pracy wymaga :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Oo, prace ziemniakowe i jesienne wykopki to jedno z piękniejszych wspomnień dzieciństwa! I również na tatowym polu odbywane :D Praca to była nielekka ale jaka to praca! Pozdrawiam cieplutko, Klaudia, dziękuję za ślad :)
UsuńDobra praca zawsze przyniesie plony. Też mam ostatnio trudny czas. Muszę się do wszystkiego zmuszać, bo wszystko przychodzi z ogromnym trudem. Czekam na wiosnę, na jej kolory i zapachy. Piękne zdjęcia Alutko. Życzę nam obu więcej słońca i radości.
OdpowiedzUsuńKraków serdecznie pozdrawia
Kasia z bloga Kasinyswiat
Tośmy razem, we dwie, w tym oczekiwaniu! Dziękuję za życzenia, niech nam wiosna szybko przyjdzie, a z nią lekkość ducha! Buziaki, Kasia :D
Usuń