- Ale że serio?
- No serio serio. Prawie dwie godziny rozmowy, nie ma żadnych wątpliwości. Wyszłam w szoku, bo to się teraz tak wszystko składa, że aż straszne.
- I co teraz?
- Najpierw prochy, potem psychoterapia. Boję się tego grzebania, ale mówiła, że jest szansa pozbyć się tego raz, a dobrze.
Depresja to nie jest choroba ludzi bardzo smutnych. Lekko tylko zasmuconych. Na zewnątrz prawie w ogóle niesmutnych.
Galopujący, z roku na rok coraz dotkliwszy syndrom DDA, to nie cechy charakteru. A przynajmniej nie tylko.
Okazuje się.