środa, 23 marca 2022

Inaczej

 


Świeżo przybyła, nowonarodzona i nierozgoszczona jeszcze wiosna chlusnęła w twarz słońcem i ciepłem. Bezczelnie i niespodziewanie. Puchowe kurtki przejściówki zdziwiły się własną nieprzydatnością oraz frustracją dotychczasowych użytkowników; złośliwie zaśmiały się lekkie bluzy pokazując kurtkom triumfalne jęzory bawełnianych kapturów. Nagrzana słońcem ściółka w lesie, piaszczysta droga, sucha trawa obłędnie pachną latem, niebo błękitne jak w kreskówkach, trzepoczące motyle cytrynki - zupełnie niepasujące plamki radosnego koloru słońca na tle szarych jeszcze, nieodzianych w zieloność drzew i krzewów. Maszerując chłonę i dziwię się, tak bardzo się dziwię. Gdzieś w głębi rośnie radość i wdzięczność ale czuję, że tegoż czuć nie wypada, bo cały świat zastygł w przerażeniu, zawisł nad przepaścią o nieokreślonej głębi, kręci się dalej ale ostrożnie, jak gdyby stąpał między odłamkami szkła, jak gdyby zastanawiał się, czy toczyć się dalej, czy może zatrzymać się i czekać na znak. Rano zmieniam pościel w pokoju najmłodszych i podobnież jak świat - zastygam - z poszewką na wpół nasuniętą, zaskoczona swoją własną niemocą. Gwałtownym ruchem ręki rozganiam łzy, spod powiek wypływają myśli, że oni zostali tego pozbawieni, nie mogą zmieniać swoich pościeli w pokojach swoich dzieci, a świat skurczył im się do jednej torby podróżnej i lęku upchniętego w reklamówkę. I tak okrutnie żal pozostawionych, błąkających się, nierozumiejących psów, kotów zamkniętych w mieszkaniach, rybek w akwariach, chomików w klatkach i porzuconych pluszowych maskotek, które kiedyś żyły ciepłem miłości emanującej z małych dłoni. Odpalam laptopa, wiosna przyszła, odzież nieletnim potrzebna, buty..., zadziwiające, jak w ciągu kilkunastu dni zmienia się marketing firm i zasady wyborów konsumenckich; już nie jest ważne, co jest modne, gdzie najlepiej, najtaniej, najprościej - ważne jest teraz, jakie poglądy branża reprezentuje, czy jest nadal w obozie wroga czy też chlubnie podziękowała za współpracę, solidaryzując się z uciśnionymi oraz wyznawcami wolności na całym świecie. Zmiana uderza we mnie bezpośrednio, muszę opuścić swoją konsumencką sferę komfortu i spędzić więcej czasu na poszukiwaniu innej platformy zakupowej, bo moja ulubiona marka sportowa nadal szasta sportową odzieżą i obuwiem w kraju wyklętym. I kijki! Moje ukochane kijki! Kupione milion lat temu, więc do wybaczenia ale niesmak jakiś, lekki wyrzut, choć niczemu winne. 

I jakby w innym, poprzednim życiu zostało zwyczajne chłonięcie codzienności, zachwyty ulotne i wydarzenia, Koncert Wiedeński, perełki z antykwariatów, kolejny stos kupionych czytadeł pachnących nowością, Złodziejka Książek, edukacja domowa i egzaminy Trzeciego, lekkie rozmowy przy kawie, plotki, opinie, dylematy, rozwiązania, decyzje. 

A za kilka dni morze. Morze! Zaplanowane dla poratowania zdrowia i potrzeby zmiany środowiska na trochę, ale przyklepane decyzją w tamtej, innej rzeczywistości, więc z zupełnie odmienną perspektywą. Miało być sielsko i łagodnie, mieliśmy na plaży grać w piłkę, przemierzać kilometry, ścigać się z wiatrem i z dzieciakami, naciągając czapki bardziej na uszy, bo Bałtyk, wiadomo, stopnie Celsjusza dozuje oszczędnie. Teraz wyprawa nabiera alegorycznego sensu nieprzebycia, nieskończoności, zagadkowości i mrocznej tajemniczości. Jeszcze żeby tak trafić na pełen znaczeń sztorm!

 Z całym bagażem zwyczajnych trosk szedł sobie człowiek przez życie nieprzyzwoicie beztrosko. 

Żyję nadzieją, że zły sen minie, najczarniejsza noc odejdzie, a my, zbudzeni, nieco jeszcze zdezorientowani, wsuniemy się w poranek jak w znoszone kapcie. 

Jutro chce być dobre 💓