niedziela, 23 grudnia 2012

Niech...


                                                (fot. Anne Geddes - znalezione w sieci)



Niech Was otoczy magia!
Niech Was dopadnie klimat, taki prawdziwy, spokojny - niekrzykliwy!
Niech to, co dobre w Waszym życiu, pomnoży się po tysiąckroć i napełni Was siłą na kolejne dni!
Niech będzie gwarno, wesoło, rodzinnie, ciepło, kolorowo, błyszcząco!
Niech Dzieciątko spojrzy mądrymi ślipkami na Was i Waszych najbliższych.

Słowem: wspaniałych, pięknych Świąt!
... z całego serducha życzę ja wraz z całą gromadą facetów mojego życia.


Chciałabym również z tego miejsca podziękować za wszystkie wyróżnienia, jakie mnie niespodzianie w ostatnim czasie od Was spotkały. Dziękuję bardzo, tym bardziej, że niezasłużone one są, i proszę mnie tu nie bajerować, że jest inaczej ;-) Jednocześnie proszę, wybaczcie, że nie ciągnę łańcuszków dalej, to jest trochę tak, jak kiedyś napisała Nika - no nie wiadomo, kogo wybrać, kogo wyróżnić, bo należy się wielu i właściwie wszystkim. Każdy wnosi do blogowego świata coś innego, a jednocześnie inspirującego, zajmującego. Każdy barwi ten wirtualny świat swoim własnym interesującym kolorem. Dlatego wybaczcie - z racji ograniczonego ostatnio czasu, jak spędzam w blogosferze, szkoda mi go na zastanawianie się, komu przypiąć a komu nie; wolę ten czas poświęcić na odwiedziny u Was i rozglądanie się po znajomych kątach, do których ciągle mi tęskno. Mam nadzieję, że nie uraziłam ofiarodawców, jeśli tak, po raz kolejny wybaczenia upraszam!

Tymczasem...
...niech magia będzie z Wami!

środa, 19 grudnia 2012

List do B.

Kochany Panie B.!

Nie wiem, od czego zacząć mój list. Może od tego, że pełna podziwu jestem, najzupełniej szczerze, dla Twej nieziemskiej przenikliwości, roztropności, przewidywalności, nade wszystko zaś - dla Twego pełnego pasji poczucia humoru. Sądzę, że siedzisz teraz w swoim wspaniałym gabinecie, przy dębowym biurku, wpatrzony w ekran komputera najnowszej generacji, opierasz mądre czoło o spracowaną dłoń i pękasz wręcz ze śmiechu.
Bowiem to, co tam podglądasz, w tym swoim nowoczesnym i wyprzedzającym epokę sprzęcie, stanowi kwintesencję żartu i dowcipu na najwyższym poziomie!
Udało Ci, się Panie B., no bez dwóch zdań - jesteś genialny w swojej pomysłowości i, co tu dużo mówić - chochlikowej przekorności!
Nie mam pojęcia, jaki obrałeś system obdarowywania tych, których kochasz. Analiza tegoż systemu nie daje żadnej odpowiedzi, nie mieści się w uznanych i społecznie przyjętych kategoriach. Niektórzy mówią: loteria, inni: że dajesz nie to, czego chcą, ale czego potrzebują... Ja myślę jednak, że sobie z co poniektórych lubisz zażartować, no i dobrze, bo wtedy, Staruszku kochany, oblicze Twe nabiera iście ludzkich i znormalniałych cech. Tylko łaj nat ja, że tak zapytam odważnie?
Za dar oczywiście wdzięcznam jestem. Bo dar to dar. Z serca. Poklikałeś pewnie tam, w tym swoim komputerku, pozliczałeś dane, przejrzałeś wykresy i bilans wyszedł Ci dodatni. Rokujący. Niezachwiany. Cieszy to, i dumą napełnia, bo nie każdemu exelowski arkusz jest tak przychylny. Nie każdemu suma dwóch jedynek wychodzi cztery! Widać te Dwa jakieś takie nienajgorsze są, że mogą unieść Cztery, i jeszcze przy tym lekko i szczęśliwie czuć się w naładowanym emocjami, dużym, radosnym Sześć!
I ja to Cię nawet rozumiem: chcesz mię dać misję. Żeby to wyglądało, że mnie jakoś wyróżniasz. I utwierdzasz w przekonaniu, że  taka ważna, nieprzeciętna jestem. Ha. 
Ma być misja CHŁOP (Codzienne Hodowanie Łobuzów Oraz Potworów), powiadasz.
Otóż możesz się dobrodusznie, jak to Ty, śmiać. Ja Ci tego Czwartego, na chwałę Twą, i cześć  - wychowam, najlepiej jak potrafię. Się cieszę nawet, bardzo i solidarnie, jak reszta facetów, których jednakowoż również otrzymałam od Ciebie w nieco - przyznasz - monotematycznym prezencie. Ja Ci go nawet wypuszczę w świat, kiedy przyjdzie na to pora, bo wiem, że mus jest taki, i kolej rzeczy taka. Będę kochać, dbać, rozpieszczać, a potem tęsknić.
Tylko musisz się, kochany Panie B., liczyć z tym, że gdy się nagle pojawi jedna taka z drugą, a nawet z trzecią i, się okazuje, czwartą!,  co to będzie im się wydawało, że są jedyne, oraz zechcą na wyłączność mieć moich Hodowanych, to ja nie ręczę za sie i za swoje emocjonalne podejście do sprawy. Wcale nie grożę. Ostrzegam otóż. I nie wysilaj się, proszę, z podsyłaniem najlepszych. Żadna nie będzie dobra. Taka zołza będę i mówię zawczasu, żeby potem nie było! 
A! no i w związku z wymienionymi wyżej okolicznościami, wybacz, że chwilowo moją biblią będzie to:




Pozdrawiam Cię serdecznie, tudzież życzę dalszej szczerej uciechy!

Twoja
- po wieczność -
A.

niedziela, 16 grudnia 2012

Telegraficznie

Jestem na chwilunię.
Nikuś, dziękuję za troskę!
Dziękuję Wam za poprzednie komentarze, pełne otuchy; za wsparcie, za "spokojność", życzliwość. Za wyróżnienia! :-) To jest niesamowite, że każdorazowo, gdy mi się życie trochę zaplątuje, i gdy mam dłuższą przerwę w pisaniu, a zdarza mnie się to ostatnio - niestety - dość często, wracam i ... serce rośnie, bo odkrywam ślady Waszych stóp, i słów, które długo się pamięta, i gestów, które widzę i czuję mimo wirtualnych ograniczeń. Wdzięczność moja jest przeogromna!
Prawdziwy i ludzki jest ten świat, który z założenia wszak prawdziwy być nie musi.
W kilku słowach, co byście się nie martwili - dajemy radę, Pierworodny jest w trakcie diagnozowania, wszystko skłania się ku jakiejś ukrytej infekcji ale dokładnie wyjaśni się niebawem. Moje Czwarte zaczęło dopominać się uwagi oraz wymuszać na starej matce zwolnienie tempa i takie tam... Pojawiły się jakieś dziwaczne skurcze, coś co dr nazwał "nadreaktywnością macicy" (he he) no i mus był zlec troszkę na kanapie, co by uspokoić to i owo. Po lekach i, no cóż, oszczędzaniu się, jest lepiej, ale Czwarte i tak ma tam wewnątrz niezłą karuzelę, bowiem zapadłam na jakieś dolegliwości oskrzelowe i podczas ataków kaszlu mam wrażenie, że mnie dziecię jak nic wypadnie. W związku z tym akrobacje wyczyniane podczas tegoż, tj. zaciskanie, podnoszenie nogi jednej lub obu, zwijanie się w kułak, trzymanie za pośladki (?), upodabniają mnie do chińskiej akrobatki podczas pokazu. Ale jak pisałam - dajemy radę, zaraz będzie lepiej.
Zbieram się do dłuższego posta podczas najbliższych dni. Obiecuję. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście, zaglądacie. Mam straszne wyrzuty sumienia, że zaniedbuję Wasze strony; czasem w tzw. międzyczasie uda mi się cuś podejrzeć, poklikać, ale to tak tylko na smaczek, bo na pełną ucztę ciągle brakuje mi sposobności.
Sprawiliśmy sobie z Mym laptoka na Gwiazdkę, mam go w salonie więc może wreszcie nie będę musiała się bić o dostęp do kompa z facetami mymi - do tej pory jedynym sprzętem umożliwiającym kontakt był stary komp w pokoju Pierworodnego. Aktualnie młodzi mają stary sprzęt, a starzy nowy, he he ;-)

Ściskam Was mocno, serdecznie! :-)