niedziela, 8 maja 2022

Autobiografia

 



Napisać miałam krótką notkę o sobie. W klimacie przedstawienia siebie, w pozytywnym świetle przedstawienia, chwaląc się trochę.

„Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli (Seneka). W myśl tej zasady nieustannie poszukuję dobrej energii, oraz staram się czerpać pozytywne inspiracje z otaczającej mnie rzeczywistości. Żyję intensywnie, a mój świat jest niemały, dużo w nim dzieci, psów i innych braci mniejszych, książek, kubków, długopisów i świec. Uwielbiam książki tematyką będące blisko życia; czytuję wiele, ale najchętniej sięgam po biografie i reportaże, interesują mnie również zagadnienia dotyczące alternatywnych metod nauczania i wychowania dzieci, głównie takich, które są tożsame z naturą. Zgodny z moim światopoglądem jest również nurt rodzicielstwa bliskości.  Artystycznych wrażeń często poszukuję w teatrze, zaś potrzebnych ukojeń dostarczają mi góry i ukochany las.  Kiedy zaś nadmiar wrażeń nie znajduje ujścia w codziennych aktywnościach, kiedy nie wystarczają szybkie spacery, kijki i domowy fitness, kiedy myśli zaczynają zrywać się do lotu i czuję, że na wolności zginą zaplątane w korony drzew, łapię je i wiążę tasiemkami zdań, bowiem pisać lubię nieomal tak bardzo, jak czytać. Dlatego tutaj jestem. Dzień dobry.

Zabrzmiało jakoś sztucznie. Powierzchownie. Zbiór nie wiadomo czy istotnych faktów.

Pisanie o sobie zawsze jest dość krępujące, nigdy nie wiadomo, gdzie jest granica prawdy, a gdzie życzeniowego wyobrażenia. Mimo wszystko, mimo przedstawiania faktów zgodnych z rzeczywistością, nigdy nie będzie to obiektywizm. Lepiej, gdyby napisali o mnie inni, znający mnie dość dobrze, ale to znów strach, czy nie napiszą nadmiernie dobrze, czy napiszą na pewno to, co naprawdę myślą, czy nie będą się chcieli przypodobać lub uniknąć kłopotliwych pytań o dopowiedzenia, gdyby w opisie pojawiło się coś w stylu, na przykład „bywa nieszczera”. Obcych nie warto prosić, bo jedyne, co mogą napisać, to że ma brązowe oczy albo zniszczone rozjaśnianiem włosy, albo krzywe nogi, albo fajny polar z ostatniej promocji 4F. Choć może to jest ta najbardziej obiektywna prawda właśnie - to, co widać na pierwszy rzut oka, bez niepotrzebnego analizowania i roztrząsania.

„Mamuś, ale dobrze, że pojechałaś w nocy z Wenus do weterynarza, kiedy tak się źle czuła, bo każdy powinien mieć kogoś, kto się o niego troszczy i chce, żeby zawsze mu było dobrze, ciepło, i miękko, i żeby nic nie bolało, nawet jeśli się jest starym, czarnym kotem, którego nikt nie chciał”.

To jest w zasadzie opis, na który nieśmiało i nieustannie pragnę zasługiwać w swoim życiowym portfolio.