Bardzo dziękuję Wam za wszystkie piękne życzenia świąteczne! Spełniły się, a jak! ;) Było miło, świątecznie, radośnie; atmosferka była, choinka pachniała, lampki migotały a ciepełko grzało. Wigilia upłynęła pod znakiem "uroczystego gwaru", goście dotarli, Pierworodny pięknie przeczytał fragment Ewangelii, Młody wybrał kolędę do śpiewania przy stole, a Trzeci gadał właściwie cały czas, po czym o 18.30, w swoim czasie, zasnął. Po kolacji Pierworodny z Młodym założyli Mikołajowe czapki i rozdawali prezenty ułożone pod choinką; wcześniej przykazałam im, żeby najpierw rozdali gościom, a swoje zabrali na koniec, zastanawiałam się, czy wytrzymają ale jakoś dali radę. Pierworodny strasznie ucieszył się z biografii Messi'ego i Quizu o Świecie - natychmiastowo urządził przepytywankę na punkty, co wywoływało salwy śmiechu z powodu stopnia trudności pytań. Dla przykładu: Ważnym ośrodkiem rozwoju kutury Sumerów było...Największy półwysep świata to...Najwyższy wulkan świata to...W starożytnej Grecji pierwszy kanon proporcji ciała ludzkiego stworzył... Niesamowite pytania, ogromna ekscytacja Pierworodnego i dużo śmiechu.
Młody dostał małą konsolkę do gier i zestaw komiksów z Kaczorem Donaldem, strasznie się z nich cieszył. Trzeci - no cóż, zestaw śliniaków, gryzaki i pluszową grzechoczącą piłkę.
Święta minęły, czekamy na Sylwestra, również z gośćmi.
Najaktualniejszy temat u nas to cały czas Teri i jej urocze potomstwo. Mamuśka pozwala już legalnie zaglądać do legowiska, więc nie możemy napatrzeć się i "nagłaskać". Śmieszna jest, taka przejęta, zaangażowana, nie opuszcza psiaków ani na krok, Mój wręcz wynosi ją na siku, bo jeżeli tego nie zrobi, Teri w nocy cichaczem wymyka się i załatwia potrzeby w kącie garażu. Kiedy była w ostatnich dniach ciąży, też taką grubaśną musieliśmy wynosić - kompletnie nie chciało jej się zwlekać z posłania, leżała taka okrągła, zasapana...a gdy już wstała, żeby chlapnąć wody, albo coś przekąsić, wlokła się krokiem kołyszącym, z brzuchem do ziemi. Teraz trzeba ją wynosić, bo nie chce opuszczać tych swoich utrapieńców ani na chwilę. Strasznie oddana jest. I nagle zaczęła reagować na koty. Negatywnie. Niech no się tylko który czarny bandyta zbliży do jej dzieciaków, wyskakuje i dopada - kiedyś chapnęła jednego za szyję i gdyby nie reakcja Mego, gotowa była zażreć na amen. Ale koty to też dobry sposób, żeby wywabić ją na chwilę z legowiska - nie trzeba wtedy hrabiny wyciągać i zanosić na dwór - jak już wyskoczy za kotem, to sama leci. Oczywiście szybkie siku i sprintem godnym maratończyka wpada do garażu i układa się przy szczeniakach. Tak zabawnie zagarnia je łapą do siebie, podgarnia pod brzuch. Fajnie to wygląda, możecie się śmiać, ale gdy widzę, z jaką czułością ona to robi, automatycznie mam ochotę biec po Trzeciego - obojętnie, czy się bawi na kocyku, czy śpi - i też go tak przytulić, przygarnąć, ucałować ciemną łepetynkę, poczuć jego ciepełko i ciężar. Tak się jakoś z Teritką zgrałyśmy w tym macierzyństwie, i powiem Wam, że natura to jest natura, obojętnie, jakich żywych istot dotyczy. Instynkty są te same. Macierzyństwo to samo. I czułość ta sama.
Trzeci broi. Nie ma dnia, żeby nie było buntu - że na leżąco, że sam, że za mało atrakcji. Jeżeli ludzie są wokół, i kolory, i zabawki, i śpiewanie tudzież podrzucanie - wszystko gra. Wyciszenia i samotnej zabawy w bujaczku lub na kocyku Trzeci potrzebuje tylko wtedy, gdy jestem z nim sama w domu. Względny spokój powoduje u niego ewentualną potrzebę samodzielności. No i jest dobrze - bo ja wszystko jestem w stanie w domu ogarnąć, a on uczy się sam zabawiać. Wystarcza mu moje gadanie, śpiewanie, czasem inna grzechotka wciśnięta w łapkę. Robimy mu dużo zdjęć i na większości wygląda "starzej", niż na te swoje niespełna pół roku:
Za to gdy śpi, przytulony do podusi, albo swojej przytulanki - jest jeszcze taki mały, delikatny, bezbronny.
Na koniec przedstawiam Wam Teritkowe potomstwo (są tak ruchliwe, że niestety nie udało mi się ustawić towarzystwa do zdjęcia ;) :
Z wyrazami szczerej sympatii :)
oraz z życzeniami bajecznej zabawy w najbliższą sobotę!
z rozrastającego się Zwierzakowa
Wasza A.
Cudne są wszystkie! Trzeci oczywiscie jest najfajniejszy. Ciesze się, ze swieta ci się udały, u nas tez bylo milo, choć miałam obawy co do tesciowej. Na szczescie najwyrazniej cos do niej dotarło i nie ma zadnych problemow. Zycze ci duzo szczescia w Nowym Roku, niech bedzie rownie udany co Stary, a moze nawet lepszy. I duzo zdrowia.
OdpowiedzUsuńświątecznie to rodzinnie, to jest magia świąt, która nie powinna zaginąć
OdpowiedzUsuńsamo ciepło :-) cudownie się czyta :-) pozdrawiam noworocznie :-)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPięknie jest być, żyć w otoczeniu Bliskich :)
Do Siego Roku :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Cudowne te wszystkie maleństwa :)) Bardzo nowego i dobrego jak czekolada Nowego Roku :))
OdpowiedzUsuńZdrowia, radości i miłości nieustannej całej Twojej Rodzince z Zwierzakowem włącznie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci od Serca,
OdpowiedzUsuńby każda łza w oku
miała smak Szczęścia,
By Nadziei płomienie
nie gasły w mroku
I każde Marzenie
Spełniło się
w Nowym 2012 Roku !!!
Witaj Alutko, Najmłodszy jest taki słodziutki, że chciałoby się Go wziąć na rączki i poprzytulać :-). Przystojniak z niego już dziś, oj... mamusia będzie musiała odganiać od synka namolne dziewczyny ha ha ha . Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Wam wszystkim życzę kochana...Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o zagłosowanie na mój blog, aby zagłosować trzeba wysłać smsa o treści A00056 na numer 7122.
Pozdrawiam ciepło,
Lady Marianne
lady-marianne.blog.onet.pl
Zmieniłam adres bloga na: http://lustro-mojej-duszy.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńProszę o aktualizację w Twoich linkach :)
Serdeczności dla Ciebie i Twoich Ukochanych Alutko:)Zdrówka i nieustannej radości:)
OdpowiedzUsuń