Nie nooo...Młody...bracie mój, co ty gadasz??
Się uwielbiają wzajemnie. Młody ma do Trzeciego "rękę"; nie ma takiego kryzysu czy marudzenia, którego nie potrafiłby u Trzeciego "przełamać".
Młody przyznał się ostatnio, że wyjada sos czekoladowy - deserowy - z lodówki. Metodą - z butelki prosto do buzi. Nie jest to łatwe, bo mechanizm otwierania butli trochę się zwichrował. "Mama, tego sosu prawie w ogóle nie można wycisnąć! Wiesz, ile się muszę namęczyć, żeby kropelka raczyła mi do buzi wpaść??! Kurczę, nie cierpię, jak jedzenie ze mną nie współpracuje!"
Owocnej współpracy z jedzeniem - i nie tylko - Wam życzę! ;)
Ja mam córeczkę i chociaż bardzo bym chciała miec takiego maluszka znowu, to się boję po prostu:) Fajną masz rodzinkę, pozdrawiam ciepło!:)
OdpowiedzUsuńAle uśmiech!! Widać, że jest między nimi chemia;-) A w kwestii jedzenia to ja muszę się przyznać, że jedzenie ostatnio bardzo ze mną współpracuje (albo ja z nim) - ale mam to szczęscie, że znowu biore piguły i mam na co zwalić ("Wiesz Kochanie, przez te tabletki to ciągle chce mi się jeść!");-)
OdpowiedzUsuńsuper mieć takiego pomocnika, co złagodzi każdy kryzys :-) i super być starszym bratem :-) pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuń:)) Jedzenie nie współpracuje..:)) Dobre:))
OdpowiedzUsuńU mnie też Drugi jest zakochany w Trzeciej i na każde jej kwiknięcie reaguje. Ostatnio omal głowy jej nie oberwał próbując z łóżeczka wyciagnąć, bo "dzidziunia płakała i chciałem ją ratować"
OdpowiedzUsuńJedzenie może i nie współpracować - ważne, że braciszkowie świetnie współpracują ;) Zobaczysz, jak taka współpraca zaprocentuje im w przyszłości...
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH, ZDROWYCH, SPOKOJNYCH I BŁOGOSŁAWIONYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA! :) Oby były magiczne, pełne ciepła i miłości...