Dziwna codzienność w ten zadziwiający czas. Dziwne noce. Siedzę nad kubkiem herbaty i delektuję się ciszą, uśpiony dom wydaje mnóstwo dźwięków ale te najbardziej kluczowe, dzięki Ci o losie, jedynie cicho posapują przez sen. Takie natężenie osobowościowe w domu przez cały właściwie czas bywa dość trudnym doświadczeniem choć przyznać muszę, przechodzimy przez nie w zasadzie gładko. Lubimy być w domu i z racji charakteru wykonywanej pracy jesteśmy i tak w nim przez większość czasu, tak więc nie jest to dla nas jakaś traumatyczna zmiana. Banda małoletnich też się szybko przystosowała, wygrywa to, że mają siebie nawzajem i że mają spore podwórko, w związku z czym energia odnajduje swe błogosławione ujście. Edukacja domowa? Może być, pchamy na bieżąco a jedynie co mnie totalnie rozmontowuje to wszelkiej maści prace plastyczne i techniczne do wykonania, na zaliczenie. Nie powiem Wam, jakie kwiatuszki słowne powstają wówczas w moim umyśle, a z racji wpatrzonych we mnie czujnych oczu, wydobyć ich zza zaciśniętych zębów nie mogę. I cóż mogę zrobić poza jedynym słusznym rozwiązaniem, czyli pomaganiem w klejeniu, wycinaniu, a wcześniej przekopywaniu domu w poszukiwaniu niezbędnych surowców.
Co nas obecnie martwi to wielka niewiadoma z maturami, bowiem Pierwszy tematycznie z aspektem tym związany. Drugi przerwać musiał kurs na prawo jazdy, co też początkowo powodem jego wielkiej rozpaczy było.
Już nie czytam fejsbukowych doniesień, odcięłam się od TV-informacji, nie analizuję i filtruję te przedostające się przypadkiem. Trwam i czekam z nadzieją, że cały ten makabryczny taniec chochołów szybko się skończy. Że jakoś przyzwoicie się skończy.
Nie mam czasu dla siebie jeszcze bardziej, niż nie miałam go wcześniej, mimo to nagle w pokrętny sposób naprodukowałam go więcej - na pozachwycanie się przyrodą, poczytanie i popisanie o czytaniu. W związku z innym rytmem dnia przemieściły się priorytety.
A w związku z popisaniem z kolei, gdybyście mieli ochotę - zerknijcie TU.
Do lepszego jutra!
Czytam sobie Ciebie i mimochodem się uśmiecham...
OdpowiedzUsuńI wiesz, chyba wezmę z Ciebie przykład z tym detoksem.
Zdecydowanie za dużo mam ostatnio okazji do podsycania swojej paniki.
Przytulam ;*
A gdybyś chciała zerknąć na moje zachwyty, to taki mój mały eksperyment zdjęciowy (no dobrze, może nie taki mały zważywszy że ponad 400 zdjęć tam już jest):
https://365dnimargerytki.blogspot.com/
Uściski
Kochana! Z największą przyjemnością, dzięki! :)
UsuńCieszę się, że mogę Cię znów czytać :)
UsuńSama w sumie dopiero teraz znajduję więcej czasu na pisanie nie tylko dla siebie, w pamiętniku - ale i na blogu.
Do przeczytania :)