niedziela, 29 września 2019

Spokój

Dziś nie mogę na kijki, nie mogę, wiruje codzienność a z nią ciąg wydarzeń, tydzień ledwo domykam, wylewa się przeładowaniem, pęcznieje objętością wrażeń. Piąta nie wybrała zajęć tanecznych raz w tygodniu, wybrała dwa, bo przecież jak ma się zdecydować kiedy w szkole tańca jest tempo, energia, muzyka na full a na zajęciach w Ośrodku Kultury bajkowe inscenizacje i choreografia pełna dziecięcego artyzmu. Z niedowierzaniem i wzruszeniem patrzę z daleka w jej błyszczące brązowe oczy pełne fascynacji, w jej uśmiechniętą ale skupioną buzię chłonącą głos instruktorki, patrzę na jej bezbłędnie odwzorowane ruchy, skąd ona to ma, skąd? , i uderza mnie w tym momencie pełna świadomość  tego, że to ciągnąca się nitka mnie, tkana dalej tasiemka marzeń, nieuchronna pamięć komórkowa z odroczonym przeznaczeniem. W krótkim jasnym błysku widzę siebie, czteroletnią, pięcioletnią, i swoje nigdy nie spełnione pragnienia. A ona jest taka jak ja, z całą swoją odrębnością zupełnie jak ja.
Rozpakowuję torby Trzeciego i Czwartego, basenowe mokre ręczniki pachnące chlorem i poskręcane paski okularków, mamo jeszcze klapki mamy mieć, fakt, kilka kliknięć w ekran tabletu wieczorem i komplety sportowe dla Piątej, klapki dla średnich, koszulki na zmianę na treningi piłkarskie bo wyrośli, nowe bryczesy dla Drugiego bo stare przytarte. Monituję drogę zasilacza do keaboardu Drugiego bo stary padł po awarii prądu i nowy nie może odnaleźć drogi w labiryncie pośredników i niejasności kurierskich, będzie, będzie niedługo, Drugi ma próbę w środę, może zdąży. Pierwszy za to nie zdąży, nie zdąży wrócić z sędziowania i nie zajmie się młodszymi więc nie pójdę na kijki, no nie pójdę, piłka siatkowa w grze, Pierwszy dziś sędzia główny więc zero kontaktu, prawie słyszę jego gwizdek, potem bing! sygnał odczytywania ciągu wiadomości na Mess i krótka odpowiedź: Zostawcie mi obiad.
Otwieram kalendarz, wysypują się kartki i karteluszki, drobnym maczkiem zapisane dni, pełne niedookreśleń, obok luźne uwagi, pamiętać!, zrobić badanie krwi!, zaplanować!, zadzwonić!, odpowiedzieć! Neurolog i diagnoza SI z Czwartym, fryzjer z Szóstym, Piąta urodziny koleżanki, niedziela turniej piłkarski średnich, napisać recenzję, poprawić ofertę zajęć artystycznych dla dzieci, uzupełnić pismo do Wójta...
Skąd tyle tego, skąd?, Szósty na podłodze łączy drewniane wagony w błogiej 2,5 - letniej nieświadomości i niepotrzebności dodatkowych zajęć. Kiedy się zacznie: mamo ja chcę, ja marzę, to "mamo" uszczknie kolejny kawalątek tygodnia na jego, Szóstego próbowanie siebie i nawijanie tasiemki na szpulkę dziecięcego rozwoju.
Tydzień pęka w niedzielę wieczorem i wylewa się ciepłem kominkowego ognia. Czytam "Czarnobylską modlitwę" ale wbrew pozorom, wbrew ciężarowi tej lektury, uspokaja mnie łagodność istnienia. W chaosie wydarzeń czuję spokój spełnienia.

4 komentarze:

  1. Przytulam, jak ja lubię Ciebie czytać ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Japiernicze kobieto, normalnie bym padła. odmówiła współpracy...ale czytam, ze kijki dają radośc. mnie daja połowicznie. hitlerowska godziny do wyboru czyli między 6 a 7 odbierają nieco radochy...poza tym nie mam zdrowia do sportów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejj ale to bardzo dobra godzina jest 😄 A serio to praca w domu i bliskość lasu zdecydowanie ułatwiają mi ten proceder, mykam najczęściej koło 9 i jak wracam to jeszcze szmat dnia zostaje ;) A ruch pomaga zachować w jako takim stanie mój zwichrowany ciążowo kręgosłup więc to niejako zalecenie lekarskie, fajnie, że przy okazji przyjemne. Oczywiście nie dla wszystkich tenże sport, rozumiem jak najbardziej

      Usuń