środa, 26 października 2011

Znajdka nasza


Teri.

Terita, Terunia lub Terajda - jeśli chodzi o zdrobnienia, jakimi gęsto ją raczymy.
Zadomowiła się już na całego. Jest nasza w każdym calu, więc doprawdy nie wiem, co by było, gdyby nagle odnalazł się jej poprzedni właściciel.
Najlepsze jest to, że w parę dni po oswojeniu nasza Znajdka dostała cieczki i do teraz złażą się kawalerowie z całej wsi. Czatują przy płocie lub legalnie wylegują się pod garażem.
Jeszcze lepsze jest to, że mimo kontroli i pilnowania 24h, Teri i tak postanowiła poromansować i dwa razy spierniczyła z najwytrwalszym wielbicielem jej uroków - Czarnym, jak go nazywamy na potrzeby identyfikacji, bowiem nie jest, niestety, jedyny.
Jeżeli randka się udała, koło Bożego Narodzenia rodzina nam się znów powiększy ;)
Nie panuję już nad tym ;)))
Generalnie Teritka jest kochana, że obłęd. Najpierw, mając jej do zaoferowania duży teren, nie przyszło nam nawet do głowy, by trzymać ją w domu. Mój, z pomocą Pierworodnego, zrobił jej przytulne gniazdko w garażu. Niestety, okazało się, że psina była najprawdopodobniej chowana w czterech ścianach, bo sama nijak nie potrafiła biegać, bawić się i w ogóle BYĆ na zewnątrz. Z kimś  -owszem. No i pięknie chodzi na smyczy, wręcz wzorcowo.
Summa summarum, mimo ogromnych możliwości terenowych, Teri chodzi na spacerki na smyczy - do lasu, oraz ścieżkami za wsią.Śmieją się z nas pewnie luzem puszczane wiejskie kundelki i ich właściciele. No bo żeby na wsi psa na smyczy prowadzać...
Ale się oczywiście tym nie zrażamy. Niech se gadajo, przyjnajmniej majo o czym!
A Teri, chcąc nie chcąc, zimę spędzi w domu.Teraz pomieszkuje jeszcze w garażowym lokum, ale serce się kraje, gdy tak piszczy pod drzwiami i drapie. Często więc bywa w salonie. Mój cały czas powtarza, że mus ją wykąpać porządnie i traktować jak człowieka! Latorośle tylko przytakują, nie posiadając się z radości na tenże plan.
Minek jest tak często przemycany przez Młodego do jego pokoju, że również można go nazwać kotem jak najbardziej domowym, więc jakby nie patrzeć, Teri jest w tym związku pokrzywdzona. A sprawiedliwość być musi.

Zgłaszać się prędko, kto w grudniu chce zaklepać sobie szczeniaczka - mieszaniec teriera i kundelka, jedyny w swoim rodzaju!

8 komentarzy:

  1. Alutko droga:)Ku pocieszeniu Ci powiem, a propos tego prowadzania na smyczy,że mój sąsiad robi tak samo i naprawdę nikt się nie śmieje.Pies kanapowy wymaga bowiem wyprowadzania, a Teri mi wygląda na kanapową damę.Wnioskuję po szlachetnej mordeczce:)W temacie wyprowadzania napiszę jeszcze tyle, że był czas kiedy wyprowadzaliśmy Kazika na spacery.Czyniliśmy to w sposób tak przemyślny, że na bank sąsiedzi sikali po nogach ze śmiechu na nasz widok.Bowiem się odbywało tzw. wypasanie kota.Spacerki z kijaszkiem w ręku, którym zapędzaliśmy zwierza do domu:)mła na dobry wieczór:)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczna jest :-) pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna ta Wasza znajdka;-) Tym bardziej żałuję, że nie mogę mieć psa ....
    Pozdrawiam zwyczajowo cieplutko nad wyraz;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo jaka śliczniutka. Ciesze się że są ludzie na świecie, którzy potrafią da miłość zwierzętom :) To takie miłe. Pozdrawiam cieplutko :)

    [ http://wierzewbrewnadziei.blogspot.com/ ]
    [ http://samotnezycieposrodtlumu.blog.onet.pl/ ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Alutka to Ty mnie odwiedziłas? mysle ze tak , dotarłam z bloga Majeczki do Ciebie,przeczytalam co bylo do przeczytania i rozbawiły mnie informacje na temat dziecim swieta prawda, ze pierwsze dziecko to naprawde sie inaczej traktuje niz nastepne. Super to ujełas.
    Bede tu zagladac, a znajdka i owszem ale latawica skoro tak szybko sie dała uwieść...wysterylizuj ją, bedziesz miala spokoj...Pozdrawiam.
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam. Jako nastolatka miałam sunię śliczną, mieszankę teriera z kundelkiem i była niesamowita. Teraz niestety nie mogę sobie na psa pozwolić, bo mam trójkę dzieci i pracę, ale może kiedyś znów znajdę bratnią duszę na czterech nogach.

    OdpowiedzUsuń
  7. *Nika - rozbawionam do łez Twym komentarzem! Wypasanie kota mus opatentować! Dzięki za pocieszenie i buziaki ślę :)

    *Kate - dziękuję - choć to nie moja zasługa ;) - i pozdrawiam również ciepluchno :)

    *Akularek - za to masz cudnego, doprawdy przecudnego tchórza :) Ściskam najmocniej :)

    *mina-chan - dziękuję, również za namiary ;) Pozdrawiam :)

    *Basia - dzięki:) Chcieliśmy ją wysterylizować ale weterynarz orzekł, że przez okres 1 miesiąca nie możemy nic robić, bowiem jest jakoś tak w prawie, że gdyby w przeciągu 30 dni znalazł się jej właściciel , musielibyśmy ją oddać "nienaruszoną". Ten miesiąc minie za 3 dni ;)a nasza Puszczalska już właściwie skończyła okres romansowania. Niebawem okaże się, czy coś zbroiła ;) Uściski :)

    *Zwykła Kowalska - koniecznie! Bratnia dusza na czterech nogach wnosi do rodzinki niesamowite wrażenia, choć nie obywa się bez przygód i wzajemnego docierania ;) Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Poromansowanie Teri wcale nie znaczy, że przychówek masz jak w banku :) Lekarska kontrola, tzw. odrobaczenie itp jak najbardziej! Miałam 14 lat doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń