piątek, 7 października 2011

Silna wola

Postanowiłam sobie, że będę lepiej się odżywiać.
Fakt naturalnego karmienia Trzeciego sam w sobie obliguje mnie do dobrego jedzenia, i staram się, bowiem nie tylko o me własne zdrowie tu chodzi.
Rodzinnie też jadamy, powiedziałabym, nieźle. Fast foody są nam obce, i wręcz niedostępne (na wiosce nigdzie fast fooda nie uświadczysz, choćby nie wiem co!), obiadki gotujemy codziennie, wsuwamy warzywka i multum owoców. Moja słabość do słodyczy, a w szczególności do czekolady, została w ostatnich miesiącach bestialsko zaduszona, by nie powiedzieć - zamordowana. Gwoli  ścisłości - słabość jest nadal, ale ledwo dycha, porażona gromem świadomości, że wraz z czekoladą mogłabym Trzeciemu wstrzyknąć alergię, w najlepszym wypadku zaś ostry ból brzuszka. Więc nie ryzykuję. Co nie znaczy, że obyłam się bez słodkości zupełnie. Jawnie pałaszuję ciacha, ciasteczka i wafelki.
Rzekłam sobie jednak: dość. Ograniczamy się, koleżanko, bo ani to zdrowe (również dla Trzeciego, a jakże!), ani sprzyjające chudnięciu, tudzież nabywaniu kondycji.
Od dziś ewentualnie sucharki.
By przypieczętować to jakże karkołomne postanowienie, postanowiłam udać się do kuchni celem zaparzenia herbatki ziołowej.
I poszłam...
...po pączka, który samotny, od wczoraj, leżał sobie na niebieskim talerzyku przy chlebaku, smutno łypiąc "marmeladowym" okiem.
Ech!

6 komentarzy:

  1. Widzisz, jakie masz dobre serce? Nikogo nie zostawisz w potrzebie, pieska przygarniesz, kwiatami sie martwisz, to nic dziwnego, ze i pączkiem sie przejełas ; ))
    Nie martw sie dietą, odzywiacie sie zdrowo i bez fast foodow, nie mozna lepiej! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra z Ciebie kobietka :-) podobno pączek wczorajszy jest o połowę mniej kaloryczny ;-)
    sucharki to drugi biegun. ja wybrałam winogrona, suszone: żurawinę (słodziutka jest :-)) i morele.
    a od czasu do czasu ... wiadomo :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. pamiętam te czasy, też nie umiałabym się wyrzec słodyczy, ograniczyć tak, ale wyrzec, nigdy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Samotność nie sprzyja ..nawet pączkom;-) Dobrze więc zrobiłaś, bo co się miał biedak dręczyć samotnością;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. He he...dzięki Wam za jakże miłe wytłumaczenie mego ...no cóż, nieumiarkowania w jedzeniu, dyplomatycznie rzecz ujmując ;) Samotność pączkom nie służy - fakt! Mnie zaś kompletnie nie służy bezsłodyczowa dieta, ot co. Cieszę się, że zostałam zrozumiana ;)
    Ściskam Was :)

    Alutka

    OdpowiedzUsuń
  6. TEGO RODZAJU postanowień najlepiej nie robić... Momo bowiem najlepszych chęci człowiek tylko człowiekiem jest i prędzej czy później owe postanowienia łamie ;))))

    OdpowiedzUsuń