niedziela, 14 maja 2023

Dowody na myślenie







"Bo wie pan, ja nie wiem, co mu się stało, leży taki osowiały, pamiętam, gdy mówił pan, że pies po pobycie w hoteliku może być zmęczony, wybiegany, traci dużo energii w związku z nową sytuacją i towarzystwem, może też zachorować, wirusa niegroźnego złapać, jak to w grupie, jak dziecko w przedszkolu, ale jemu chyba jednak nic nie dolega, nie ma co prawda apetytu, ale gdy tylko wzięłam to pudełko po karmie, którą miał ze sobą w hotelu, zaraz się ożywił, oczy takie wielkie zrobił, na łapy się postawił, ogonem merdnął... No ja nie wiem, ciężko stwierdzić, ale on chyba... tęskni... Hmm, mogę go przywieźć na weekend? Albo chociaż na sobotę? Nie potrzebujemy opieki, ale żal patrzeć..."

Tak, proszę pani, Maksiu się zakochał, z wzajemnością, przypadli sobie z Daisy do gustu od pierwszego spojrzenia i niucha pod ogonem, nie rozstawali się ani na chwilę, pierwsza wspólna noc, gdy nieopatrznie zostali ulokowani w dwóch różnych apartamentach zapowiadała się na totalnie bezsenną dla ludzi i zwierząt z powodu rozpaczliwego wycia Maksa. Dopiero reorganizacja w kwestii noclegu zaskutkowała kojącą ciszą i spokojnym snem tak dwojga zakochanych, jak i reszty istot snu potrzebujących. Pięć wspólnych dni wypełnionych wzajemnym eksplorowaniem terenu, gonitwami, zabawami, witaniem nowych gości i utratą zainteresowania nimi chwilę potem na rzecz wzajemnego sobą. Leżenie na wczesnowiosennej trawie ogon w ogon. Drzemka na jednym fotelu. I godziny spędzone przez Daisy przy furtce, gdy Maks pojechał ze swoimi do domu. Została jeszcze kolejny tydzień, a radość, gdy Maks przyjechał ponownie na weekend - nie do opisania. 

Nie są to sytuacje rzadkie. Psiaki zaprzyjaźniają się, lub wręcz zakochują, jak Maks i Daisy. Mają swoje sympatie i antypatie. Bywa, że te typowo letnio-wakacyjne spotykają się kilka lat z rzędu na wspólnych turnusach, gdyż "rodzicom" urlopy wypadają w tym samym terminie. Są psy, które mieszkają blisko siebie i znają się ze spacerów, są też takie, które po sąsiedzku oszczekują się przez płot, a gdy spotkają się u nas na wybiegu witają się radośnie jak dobrzy kumple i brykają razem, po czym, po powrocie do domu znów kontynuują ofensywną politykę graniczną. Są tęskniące za nami, za swobodą i zabawą. Są takie, które podczas pierwszego pobytu bardzo tęsknią za właścicielami, a kolejne wczasy to już radosne wbieganie do ogrodu i ewentualnie machnięcie ogonem na znak "papa" tymże. Są takie, które na widok swoich ludzi z radości przewracają ich na ziemię, ale też i takie, które z lekkim dystansem witają się z człowiekami, po czym czynią błyskawiczny odwrót na wybieg, lub w nasze ramiona. Są aferzyści, którzy szukają okazji, by rozkręcić awanturę i tacy, którzy szukają spokoju, cienia i relaksu na wybiegowych kanapach. Są wrażliwe duszyczki, które muszą być tulone, a nawet i noszone "za pazuchą", bo boją się większych. Są też takie, które większych się nie boją w ogóle i w kompulsywnym, oraz groźnym, w ich mniemaniu, szczeku, usiłują ustalić hierarchię grupową i zastraszyć wysokonogie dużorasowce. Machają przy tym nerwowo palemkami na czubku głowy a duże, zdziwione cielaki spoglądają z góry z niemym pytaniem na końcu pyska: Któż zacz? I czegoż pragnie? oraz odchodzą powoli, ignorując szczek, a gdy zdecydują się wrócić, dopytać, zrozumieć, autor szczeku czmycha niezwłocznie i profilaktycznie gdzie bądź.

Obserwowanie wzajemnych interakcji, poznawanie szerokiego wachlarza charakterów, odczytywanie potrzeb specjalnych i próby rozumienia emocji, szukanie kanałów komunikacji i inicjowanie sygnałów, które są całkowicie werbalne... Wielokrotne przekonywanie się, ile te sierściuchy rozumieją, czują, ile rzeczy mają do powiedzenia nam, ludziom, i sobie nawzajem. 

To jest niesamowite!... 

...i smutne, że istoty z definicji rozumne ciągle uznają zwierzęta za organizmy tylko fizjologiczne, nieczynne i puste w swoim indywidualnym odbieraniu świata.


6 komentarzy:

  1. Mamy obecnie dwa psy i dwa koty. Border Collie zakochanego w Labradorce, tę totalnie akceptującą koty i chętną do zabawy z nimi, a Collie mającą w poważaniu, miziastego kota białego tolerującego oba psy bez uczuć i niemiziastego rudzielca, który drażni się z Borderem i toleruje Labradorkę oraz pomaga mi w pracy i majsterkuje z Tedem, a wszystkie kochające smaczki i zabawy. Obserwacja tego towarzystwa jest tak fascynująca, że nie trzeba telewizora, żeby było kino😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż tak właśnie jest! Spektakl na żywo i z udziałem własnym. Również uwielbiam. Rasy psie macie genialne, labradory to u nas rasa zdecydowanie najbardziej szalona i najmniej tęskniąca za swoimi ;) Nasze dwa koty z kolei wspinają się na wyżyny kociej ignoranckiej inteligencji, aby radzić sobie w świecie pełnym psów, w dodatku zmieniających się co i rusz; obserwacja najróżniejszych interakcji to czasem nudna obyczajówka, czasem cudne love story, a czasem kino akcji, a ile przy tym materiału do interpretacji, badacze behawioralni mieliby u nas dość obszerną teczkę opisów i wniosków ;)

      Usuń
  2. Na miłość nie ma rady !! ;o) Pozostaje Opiekunom się zaprzyjaźnić i umożliwiać spotkania, bo im pieseły z tęsknoty uschną...;o) Pies to istota doskonała...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Doskonalsze są tylko koty, przynajmniej one tak uważają :D

      Usuń
  3. ech nie chce mi się rozmawiać o pustakach, czyli ludziach, którzy są zwykłymi głupcami. Moje zwierzęta czują, kochają, przyjaźnią się i tęsknią, tak jak my. I maja charaktery wyraźne często ciekawsze od pustaków. Teatralna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, zwierza osobowości mają zdecydowanie ciekawsze i zdecydowanie przyjemniej z nimi gadać, niż z niektórymi materiałami budowlanymi, o których wspominasz!

      Usuń