piątek, 3 maja 2019

Majówka

Z założenia zimna i wietrzna majówka nie spowodowała mniejszego niż zwykle natężenia w napływie gości. Ludzie powyjeżdżali w różne zakątki kraju i świata, a zwierzaki bawią (się) u nas. Stali bywalcy robią to, co zwykle, nowi oswajają się z trudną sytuacją rozstania. Dramatów nie ma, zestaw sympatyczny i przewidywalny, dość liczny. Mój szczątki wolnych chwil zbiera pieczołowicie i od czasu do czasu zachodzi do domu na parę minut, na kawę, na wrzucenie zdjęć do kompa. Gdyby pogoda była łaskawsza, spędzilibyśmy majówkę na tarasie. Ze sobą, z psami. Brakuje mi tego bardzo. Niestety są tylko te chwile. Dziatwa wypuszczona na zewnątrz wraca z zarumienionymi z zimna policzkami i zziębniętymi dłońmi. Doglądam ich, Mój kręci się, zmienia towarzystwo psie na wybiegach, wysypuje z pojemników zabawki, robi fotki, wysyła Drugiego na spacery z niektórymi. Spędza z gośćmi większość dnia. Gdzie nam się uda spotkać w domu czy na zewnątrz - to nasze.
Jak zwykle odpoczywać będziemy wtedy, gdy ludziska powrócą z wojaży, odbiorą swoje pociechy i wrócą do swoich codziennych zajęć, prac, obowiązków.
Piąta, która kocha wszystko co żyje, a wszelakie robactwo najbardziej, ubolewa, że przyjaciele na pewno za nią tęsknią. Każde jej wyjście na podwórko to szukanie przyjaciół oraz przyjaciół owych przyjaciół. A później poszukiwanie zabaw dla nich, czytanie im książek i tym podobne rozrywki, które umilić mogą monotonne życie skorupiaków. Dodać tutaj należy, że empatia, niepojęta cierpliwość i siła perswazji Piątej wydobywa na świat zaciekawioną obłość wyżej wymienionych. Zaskoczona patrzę na nieruchome skorupki, a za moment dosłownie - na wijące się ciałka, poruszające się czułki/różki i interakcję żywych stworzeń ze światem. A raczej z Piątą, która gada do nich głosem troską przepełnionym. I szuka im bezpiecznych zabaw.


Póki co zastanawiam się, czy jeszcze dziś włączyć pralkę, co myśleć i napisać o książce, która w internetach uchodzi za wielkie odkrycie a mnie po prostu znudziła oraz jak odeprzeć atak krwiożerczych bestii atakujących mnie w zaciszu rzadko mi dostępnego kąta kanapy. Bestie posiadają broń w postaci książek i wrzeszczą jeden przez drugiego: Tą czytamy, teraz tą, mama powiedz mu coś, teraz moja kolej, ja miałam wybraaać!
Wstaję, strzepuję z siebie trzy hałaśliwe stwory, mówię: Chwila, zaraz zdecydujemy!, zbieram rozrzucone na dywanie karty Dobble, w które gramy namiętnie w atmosferze kłótni, fochów, entuzjazmu, podziwu i miłości rodzinnej na przemian.
Wytaczam broń najcięższego kalibru, która kupuje mi pół godzinki względnej ciszy.
Otwieram drzwi lodówki i pytam głośno: Kto chce lody?

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. My również! Przez kilka lat zebrało nam się 7 wersji 😄 Piąta reaktywowała ostatnio codzienny zwyczaj, i jest w tym franca naprawdę dobra. Szósty również ogarnia, a w związku z tym, że siły w starciach 1 na 1 bywają nierówne, często gramy zespołowo. Nobla temu, kto wymyślił tę grę 😀

      Usuń