Czyli - jak się zasady mają do rzeczywistości!
Zasada nr 1. Kot nie
może łazić po stole.
Rzeczywistość: Maciej
je zupkę, za którą nie przepada, część w gębusi, część ciągle na brodzie. Zależy mi, żeby trochę jednak zjadł, więc walczę. Na
stół wskakuje Aleksik, bezczelnie się przeciąga, siada i... sobie siedzi.
Maciuś oczy okrągłe ze zdziwienia, szeroki uśmiech, zupka w try miga znika w
brzuszku. Zasada zmodyfikowana: kot chwilowo może łazić po stole.
Zasada nr 2. Choćby
nie wiem, jak trudna była noc, nie mogę spać w dzień. Nie ma na to czasu, jak
się zdarzy - zaległości związane z
obowiązkami rosną.
Rzeczywistość: Czwarty śpi trzy razy dziennie. Zasypia przy
piersi, leżąc z mamuśką na dużym wyrku. Mamuśka oczarowana zapachem bejbika,
przepełniona miłością i czułością, jeżeli tylko dwuletni potomek nie skacze
wokół – zamyka oczy i odlatuje na przynajmniej kilkuminutową drzemkę. Zasada zmodyfikowana: czasem można na chwilę przysnąć.
Zasada nr 3. Nie można
chodzić po domu w skarpetkach tudzież boso. Chodzimy w papciach!
Rzeczywistość: Czwarty ma kiepski dzień. Zasypia na kilka
minut, budzi się z płaczem, trochę kaszle, wkłada rączki do buzi… ząbkowanie? Jakiś
wirus? Pewnie jedno i drugie. Udało się go ululać, śpi spokojnie, wychodzę po
cichu z pokoju… a tu nagle z prędkością błyskawicy, przez mini przedpokój na
piętrze przebiega Trzeci, tuptając radośnie podeszwą kapci po płytkach… Echo
tupotu niesie się jeszcze po klatce schodowej, a Czwarty… oczy jak spodki, w dodatku
wystraszone i …uaaaaaa…Zasada zmodyfikowana: czasem można biegać po domu w samych skarpetkach.
Zasada nr 4. Nie wolno
wchodzić na pole pana Henia. Coś już tam posiał i nie można deptać.
Rzeczywistość: Idziemy na spacer. Trzeci prowadzi swój
rowerek, Czwarty siedzi w wózku i pastwi się nad gryzakiem. Słonko świeci,
pola, łąki, las już blisko, full relaks i szczęśliwość po samą kokardę. „Ganga!
Gaaaanga… U-U ganga” - wydziera się
Trzeci- syn mój. Tłumacząc: ganga to biedronka, u-u: coś duże lub czegoś dużo. No tak, na polu
pana Henia mnóstwo biedronek, całe stado w jednym miejscu, z 2 metry od drogi.
Trzeci pozytywnego szału dostaje na widok biedronek, więc cóż robić, biorę Czwartego na ręce i powoli wchodzimy na
teren zakazany, pochylamy się, tkwimy tak dłuższy czas celebrując tę jakże doniosłą
chwilę, Trzeciemu gęba się nie zamyka, śmieje się z radości w głos, och, matka
nie wzięła komórki, nie możemy pstryknąć fotki
żeby tacie pokazać, kurczę, przyprowadzimy go tutaj, tak, zaraz… Zasada zmodyfikowana: czasem można, delikatnie, na paluszkach, wejść na pana Henia pole (mam nadzieję, że pan Heniu tego nie czyta!).
Zasada nr 5: Pod
żadnym pozorem nie wolno wylewać psom wody z misek.
Rzeczywistość: Misek z wodą jest wokół domu kilka. W małej
zagrodzie jedna. Mój otwiera zagrodę, wpuszcza do niej Kinkę, chorą sunię,
która jest u nas na leczeniu. Między nogami, wychodząc z zagrody, przechodzi mu
Trzeci ze swoją taczką, berbeć lubi tam się bawić. Pamiętaj, mówi Mój do mnie,
Kinka nie może teraz nic jeść ani pić… Tak, wiem, za chwilę jedziemy z nią na
badania krwi, musi być na czczo… Po chwili: kurczę, zostawiłem wodę w tej misce
w zagrodzie, Kinka pewnie już wychłeptała… Idziemy, patrzymy, micha pusta… Nieopodal
chyłkiem przemyka Trzeci z taczką pełną… wody, uśmiecha się do nas niepewnie,
świadom tego, że będzie skarcony… Ech!Zasada zmodyfikowana: są jednakowoż sytuacje, gdy można wylać wodę z psiej miski.
Zasada nr 6: Nie można
dotykać ekranu TV i laptopa. Oraz telefonu komórkowego.
Rzeczywistość: O jakże solidnym przestrzeganiu tej zasady
świadczą u nas niezliczone, milionowe odciski małych paluszków tudzież łapek na
onych ekranach, kiedy są czarne czyli wyłączone. Trzeci ostatnio uwielbia niektóre
filmiki edukacyjne, które odtwarzamy mu przez youtube, i które ogląda albo na
laptopie, albo przez podłączony do laptopa telewizor. No i nie da się inaczej:
kiedy jeden filmik się kończy, zbój podbiega i paluchem – łuup - w ekran,
pokazując, który chce następny. Trzymam jego paluszek i delikatnie zatrzymuję go kilka milimetrów
od ekranu, chce, żeby zrozumiał, o co mi chodzi, śmieje się, cieszy, niby wie… a
za chwilę to samo, paluch zostawia milion pięćdziesiąty ósmy odcisk. Mój prowadzi ważną rozmowę przez telefon. Dyskutuje. Czwarty zaczyna śpiewać, kwiczeć radośnie, nie mogę wyjść z pomieszczenia, więc by go uciszyć, wyjmuję swoją komórkę i pokazuje mu zdjęcia, patrzy jak urzeczony, strużki śliny kapią na monitorek i przyciski, Czwarty usiłuje wziąć komórkę w swoje łapki i „zaciągnąć” do buzi, siłuję się z nim, w końcu na chwilę pozwalam, później szybko znów włączam zdjęcia…
Zasada zmodyfikowana: póki Trzeci nie zrozumie wyrażenia „kilka centymetrów od ekranu” – czasem można dotknąć tegoż. Póki Czwarty nie zrozumie wyrażenia „bądź przez chwilę cichutko” – czasem można oślinić mamie telefon.
Zasada nr 7: Młodzież
nie korzysta z komputera po 20.00.
Rzeczywistość: Popołudnie. Pierwszy wchodzi do kuchni: mogę
włączyć kompa? Chcę pogadać na forum z
kumplami… Drugi dopowiada: a ja mogę na laptopie pograć? Łomatko, synkowie
kochani, jesteście potrzebni na już, tata ma przyjęcie nowego psa, Drugi - biegnij
mu pomóc, bo trzeba oswoić z gromadką, zobaczyć, czy zgodzi się ze wszystkimi, i
jak inne zareagują… Pierwszy – obiecałeś
Trzeciemu przejażdżkę rowerową, chodzi za mną od rana i powtarza, czeka…. mógłbyś
go wziąć, poszłabym spokojnie Czwartego nakarmić, położyć… Ale będziemy mogli
pograć wieczorem? Tak, dziś piątek, więc gdy maluchy zasną, możecie pograć, ile
chcecie. Zasada zmodyfikowana: w związku z tym, że starsi mają dość dużo obowiązków, czasami można włączyć kompa po 20.00.
I tak dalej, i tak dalej….
Konkluzja jest jedna: Masz dzieci = masz zasady!
J
Coś mi wygląda na to, że przy dzieciach to trzeba być mocno... 'gumowym' ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny opis zasad i zmodyfikowanych zasad. Miałam dużo radości przy czytaniu... :D
bo zasady po to są ..... żeby było co modyfikować ;-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńtemat mi wielce bliski:))) Jestem równie elastyczna;)Buziaki!
OdpowiedzUsuńPodstawowa zasada - nie dać się zwariować innym zasadom! Przecież wiemy najlepiej, kiedy możemy pozwolić na modyfikacje : )))
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja tez miałam twarde zasady których się trzymam...do pewnego momentu :P
UsuńZasady należy modyfikować, wszak od tego są ;-) Czy nie?
OdpowiedzUsuńNadwyrazów moc, rzecz jasna ślę!
Fajne te zasady:)
OdpowiedzUsuńZasada nr 8: jeśli coś nie zagraża a)życiu, b)zdrowiu, c)psychice , a pozwoli uśpić/zająć/nakarmić młodsze rodzeństwo- pozwalam :( najczęściej są to, niestety, bajki w nadmiarze.... Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńStare przysłowie pszczół mówi, że zasady po to są by je łamać:)
OdpowiedzUsuń