wtorek, 24 września 2013

Dziś zrobię wpis na blogu...


.... powtarzam sobie każdego dnia rano.
I każdego dnia jest to samo - ranek, południe, popołudnie, wieczorne zamieszanie, i nagle opadające powieki, mała drzemka przy usypianiu któregoś z maluchów, szykowanie prania, jakieś tam prasowanie, sprzątanie... i koniec. A rano od nowa. Czasem mówię: wczoraj, a okazuje się, że to było trzy-cztery dni temu; tak uciekają, że traci się rachubę. Szkoda, że tak szybko, ale z drugiej strony chwile są tak przeładowane zajęciami, emocjami, słowami, że nic tylko czerpać z nich całymi garściami - energię, siły, uczucia, które stanowią sens naszego życia.
Zakwitł nasz pierwszy słonecznik. Jaka radocha! Okazuje się, że słoneczniki, jako jedne z nielicznych "niezabezpieczonych" roślin, odporne są na psie siki ;) Inne okładamy wokół kamieniami, więc parę kamienistych wysepek cieszy zielonością. Trzeci podbiera kamienie i wozi swoją taczką, taki się z niego farmer zrobił, wszystko z tatą, łazi za Moim krok w krok, Mój napełnia psiakom miski wodą, Trzeci za jego plecami wlewa wodę sobie do taczki. Minął na szczęście etap podjadania psiej karmy, zresztą teraz już zwierzaki mają stałe pory karmienia i karmy na odkryciu nie ma. Czwarty szerokim uśmiechem wita każde psisko, tak się zastanawiam - bo generalnie dzieci w jego wieku odpowiadają uśmiechem na uśmiechniętą twarz...więc gdzie on taki ludzki uśmiech widzi w psiej gębuli... Widać na psią sympatyczną facjatę jakoś wyczulony.
Ostatnio toczyła się w kręgu zwierzolubów rozmowa, że tyle się w kwestii opieki nad zwierzętami, szczególnie psami i kotami - zmieniło. Mniej ingeruje natura, a więcej człowiek. Żywienie, pielęgnacja, warunki życia, organizacja czasu nawet. Niektóre bajki dla dzieci zdezaktualizowały się - Filemon i Bonifacy ciągle pijają mleko, a Reksio nadal przy budzie, na łańcuchu czasem!

ściskam Was :)

6 komentarzy:

  1. u Was jak zawsze gwar, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny słonecznik - bardzo energetyczny. w sam raz na poprawę jesiennej melancholii. pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczniki, z racji nazwy i wyglądu nie pozwalają zbyt szybko zapomnieć o letnim słońcu. Są łagodnym przejściem do jesiennej szarugi ;) Serdeczności Kate :)

      Usuń
  3. Taaa... na Filemonie wychowana raczyłam czas jakiś Kazika naszego mlekiem. I się dziwiłam skąd u niego sraczka:)
    ps. Toż samo sobie i ja co rano i z wieczora obiecuję. Dzisiaj na pewno się odezwę na blogu...a potem to co niemal zawsze ... mało casu kruca.

    cmokam mocno Ciebie i Twoich:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Nikuś, jak to u nas podobnie całkiem ;) A że kociska mleko lubią to fakt jest, moje by się dały obedrzeć ze skóry za parę łyczków więc czasem, od wielkiego święta, dostają ciutkę rozmieszaną z wodą. Mlekiem instant (taki koci Bebilon z witaminami) naszemu małemu Aleksowi (4 miesięczny zwierz) życie uratowalim! Muszę o nim napisać. Kiedyś ;) Cmokam również <3

      Usuń