niedziela, 8 września 2013

Człowiek jak zwierz... czy zwierz jak człowiek?


Psiaki w większej gromadzie muszą ustawić się „po swojemu”. Na nic ingerencja człowieka – natura każe im egzystować w określonej hierarchii. Ustalanie hierarchii odbywa się czasem w dość agresywny sposób (warczenie, skakanie na tył),  a czasem w naturalny, spokojny (obwąchiwanie, okrążanie). Najczęściej pies, który stoi w hierarchii niżej, kładzie się na plecy i pozwala obwąchiwać temu „wyżej”. Wtedy już jest w porządku i między tymi zwierzami do konfliktu już nigdy nie dojdzie. Hierarchia jest czasem zaskakująca – np. mniejszy nad większym. W stadzie zazwyczaj istnieje jedna główna hierarchia i kilka pomniejszych. Najszybciej „ustawiają się” psy – one w minutę już wiedzą, kto gdzie leży. Inna, trudniejsza sprawa jest z sukami; nie dość, że mają silne poczucie swojego terytorium, to jeszcze często nie lubią się ze sobą na zasadzie „bo tak”. Wyznaczanie granic między pannicami bywa najbardziej szokujące – kiedy nie spodobają się sobie, bądź jedna nie chce drugiej ustąpić, rzucają się na siebie i gotowe są walczyć na śmierć i życie. Trzeba rozdzielać, i potem pilnować, bo najmniejsze zamieszanie może powtórzyć akcję. Panowie czasem też powarczą, czy rzucą się jeden na drugiego, ale po kilku sekundach odskakują, i już nie powtarzają tego, bo się „dogadały”.
Na szczęście takie spektakularne widowiska są rzadko. Niektóre psiaki nie przepadają za sobą, wtedy obchodzą się z daleka. Prawie każdy ma swojego „przyjaciela”, z którym lubi się bawić; niektóre mają też takich, z którymi odpoczywają czy spacerują. Najciekawszy duet stanowi nasza Teri z Mimi, dwie baby, a jakże! W chwilach zamieszania (ktoś przyjechał, kotłowanina, albo człowiek głaszcze jedną a nie głaszcze drugiej) gotowe są zagryźć się niechybnie! W normalnych sytuacjach razem – obok siebie! – leżą na tarasie, kopią dziury, szukają ślimaków pod płotem - ogon w ogon.
Obserwowanie tej naszej gromadki, tak różnej, zmiennej, ciągle „rotacyjnej” jest niesamowite! Aktualnie jest beagle tęskniący bardzo za rodziną, jest jamnik szorstkowłosy – samotnik, który nie przepada za towarzystwem, jest wesoły i szalony hovawart, husky-Mimi wygrzewająca się na tarasie leżąc na grzbiecie z rozłożonymi trzema łapkami, labrador-strażnik, który uwielbia aporty a przy tym pilnuje gromadę – rozgoni każdą powarkującą na siebie parę, jest staruszka amstaff’ka, niedowidząca więc „patrząca” nosem, jest szalony malamut, łagodny dla ludzi, ale nie lubiący innych psów więc biegający w zagrodzie sam niestety, jest pudel bez oczka, parka bokserów po przejściach i z alergią na sierści, jest kundelko-spaniel biegający w ochronnym kołnierzu, przed którym uciekają wszystkie psiaki, bo nieszczęśnik przypadkiem drapie kołnierzem każdego w swoim otoczeniu, jest spanielka na odchudzaniu, kundelkowa mama z trzema tygodniowymi szczeniakami… i inne, gdzie pominąć nie można naszych dwóch: kierownika Teosia i wszędobylskiej Teri.

Czasem mam wrażenie, patrząc na zachowanie zwierzaków, na ich charaktery, zwyczaje, przyzwyczajenia, sympatie i antypatie, że nie ma dużej różnicy między psami w stadzie, a ludźmi w stadzie ;) Działania ludzi są jedynie nieco bardziej wyrafinowane ;)
Na koniec – nasze kochane czarno-białaski: Mimi i Teoś.

 
 
 
Soczyste buziaki ze Zwierzakowa J

 

3 komentarze:

  1. Piękne, PRZEPIĘKNE to Twoje rodzinne Zwierzakowo! :) Nieodmiennie podziwiam jakim cudem Ty tak gładko nad tym wszystkim panujesz... Supermenka jak nic!

    Czytałem, że podczytujesz inne blogi... Mam nadzieję, że na Polankę także zza krzaków popatrujesz i że jeszcze kiedyś znajdę tam ślady Twoich stóp :)

    Ściskam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe obserwacje. Myślę, że i ludzie się zachowują podobnie. Tylko po oblaniu tego całym potokiem słów, komentarzy i innych ocen, sprawia to wrażenie czegoś... cywilizowanego :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale macie wesoło z ta watahą! Podziwiam, ja mam z 1 Jackiem Russelem mały cyrk a co dopiero z ty z tyloma!

    OdpowiedzUsuń