Psiaki w większej gromadzie muszą
ustawić się „po swojemu”. Na nic ingerencja człowieka – natura każe im
egzystować w określonej hierarchii. Ustalanie hierarchii odbywa się czasem w
dość agresywny sposób (warczenie, skakanie na tył), a czasem w naturalny, spokojny (obwąchiwanie,
okrążanie). Najczęściej pies, który stoi w hierarchii niżej, kładzie się na
plecy i pozwala obwąchiwać temu „wyżej”. Wtedy już jest w porządku i między
tymi zwierzami do konfliktu już nigdy nie dojdzie. Hierarchia jest czasem
zaskakująca – np. mniejszy nad większym. W stadzie zazwyczaj istnieje jedna
główna hierarchia i kilka pomniejszych. Najszybciej „ustawiają się” psy – one w
minutę już wiedzą, kto gdzie leży. Inna, trudniejsza sprawa jest z sukami; nie
dość, że mają silne poczucie swojego terytorium, to jeszcze często nie lubią
się ze sobą na zasadzie „bo tak”. Wyznaczanie granic między pannicami bywa
najbardziej szokujące – kiedy nie spodobają się sobie, bądź jedna nie chce
drugiej ustąpić, rzucają się na siebie i gotowe są walczyć na śmierć i życie.
Trzeba rozdzielać, i potem pilnować, bo najmniejsze zamieszanie może powtórzyć
akcję. Panowie czasem też powarczą, czy rzucą się jeden na drugiego, ale po
kilku sekundach odskakują, i już nie powtarzają tego, bo się „dogadały”.
Na szczęście takie spektakularne
widowiska są rzadko. Niektóre psiaki nie przepadają za sobą, wtedy obchodzą się
z daleka. Prawie każdy ma swojego „przyjaciela”, z którym lubi się bawić;
niektóre mają też takich, z którymi odpoczywają czy spacerują. Najciekawszy
duet stanowi nasza Teri z Mimi, dwie baby, a jakże! W chwilach zamieszania
(ktoś przyjechał, kotłowanina, albo człowiek głaszcze jedną a nie głaszcze
drugiej) gotowe są zagryźć się niechybnie! W normalnych sytuacjach razem – obok
siebie! – leżą na tarasie, kopią dziury, szukają ślimaków pod płotem - ogon w
ogon.Obserwowanie tej naszej gromadki, tak różnej, zmiennej, ciągle „rotacyjnej” jest niesamowite! Aktualnie jest beagle tęskniący bardzo za rodziną, jest jamnik szorstkowłosy – samotnik, który nie przepada za towarzystwem, jest wesoły i szalony hovawart, husky-Mimi wygrzewająca się na tarasie leżąc na grzbiecie z rozłożonymi trzema łapkami, labrador-strażnik, który uwielbia aporty a przy tym pilnuje gromadę – rozgoni każdą powarkującą na siebie parę, jest staruszka amstaff’ka, niedowidząca więc „patrząca” nosem, jest szalony malamut, łagodny dla ludzi, ale nie lubiący innych psów więc biegający w zagrodzie sam niestety, jest pudel bez oczka, parka bokserów po przejściach i z alergią na sierści, jest kundelko-spaniel biegający w ochronnym kołnierzu, przed którym uciekają wszystkie psiaki, bo nieszczęśnik przypadkiem drapie kołnierzem każdego w swoim otoczeniu, jest spanielka na odchudzaniu, kundelkowa mama z trzema tygodniowymi szczeniakami… i inne, gdzie pominąć nie można naszych dwóch: kierownika Teosia i wszędobylskiej Teri.
Czasem mam wrażenie, patrząc na
zachowanie zwierzaków, na ich charaktery, zwyczaje, przyzwyczajenia, sympatie i
antypatie, że nie ma dużej różnicy między psami w stadzie, a ludźmi w stadzie ;) Działania ludzi są jedynie nieco bardziej wyrafinowane ;)
Na koniec – nasze kochane
czarno-białaski: Mimi i Teoś.
Soczyste buziaki ze Zwierzakowa J
Piękne, PRZEPIĘKNE to Twoje rodzinne Zwierzakowo! :) Nieodmiennie podziwiam jakim cudem Ty tak gładko nad tym wszystkim panujesz... Supermenka jak nic!
OdpowiedzUsuńCzytałem, że podczytujesz inne blogi... Mam nadzieję, że na Polankę także zza krzaków popatrujesz i że jeszcze kiedyś znajdę tam ślady Twoich stóp :)
Ściskam serdecznie!!
Ciekawe obserwacje. Myślę, że i ludzie się zachowują podobnie. Tylko po oblaniu tego całym potokiem słów, komentarzy i innych ocen, sprawia to wrażenie czegoś... cywilizowanego :-)
OdpowiedzUsuńAle macie wesoło z ta watahą! Podziwiam, ja mam z 1 Jackiem Russelem mały cyrk a co dopiero z ty z tyloma!
OdpowiedzUsuń