czwartek, 25 kwietnia 2019

Tymczasem

Nie będę pisać, co się wydarzyło przez te trzy lata mojej nieobecności tutaj. To bez sensu. Wydarzyło się wiele, tyle, i to, co u każdego z Was. Czyjeś narodziny, i czyjeś pożegnania. Dużo radości i garstka smutków. Trochę troski i strachu. Nowe znajomości, świeże, fascynujące, oraz stare, znikające na horyzoncie, żegnane bez żalu.
Mnóstwo emocji. Wzruszeń. Energii. Miłości.
Kilka nieistotnych rozczarowań bo przecież najważniejsze nie rozczarowuje.
O dzieciach napiszę. O każdym. Mimochodem i z wtrąceniami, może między wierszami. O fascynacjach książkowych. O swoich słabościach. O decyzjach, które muszę za chwilę popodejmować. O tym, co mnie teraz napędza do życia. Co mi się chce.  I czego nie jestem w stanie uczynić, choćby nie wiem co.

Tymczasem dom śpi. Kot drapie w drzwi tarasowe, koniec nocnych wędrówek. Za chwilę zwinie się w kłębuszek na ciepłym laptopie i będzie tak drzemać do rana a dnia następnego, jak każdego dnia następnego, Mój zasiądzie do pracy i powie - jak każdego dnia następnego: Co ten kot robił na moim laptopie? Sierści wszędzie tyle!
Tymczasem patrzę na wyprasowaną koszulę Pierwszego i próbuję przejąć jego rozemocjonowaną energię, syconą jutrzejszym Ważnym Egzaminem.
Tymczasem zastanawiam się, czy posprzątać w kuchni, załadować zmywarkę, czy jednak z czytnikiem pod pachą udać się do sypialni, wtulić w rozespane ciało z jednej a ciałko z drugiej strony.
Tymczasem jestem na wylocie, pomiędzy końcem nocy a początkiem dnia, w tej błogiej przestrzeni nieokreślonej godziny, kiedy cisza rośnie a myśli nieuśpione niepokoją, próbując wydostać się spomiędzy opadających ze zmęczenia powiek.
O, poszczekuje pies, gdzieś daleko, po sąsiedzku. To dobrze. Cisza pękła. Nie lubię jej takiej nabrzmiałej.
Wolę ciszę, z której powoli uchodzi powietrze.
Noc niezbyt czarną, kawę niezbyt gorzką i ciszę niezbyt cichą.
Idę.



2 komentarze: