piątek, 24 lipca 2015

Wredny sąsiad, róż i narzucona wiara

Matka się wściekła otóż.
Bowiem umyła wczoraj okna, w bólach organizacyjnych - bo nie tak łatwo teraz o czas i logistykę tak karkołomnego przedsięwzięcia.
Tymczasem okrutny i generalnie złośliwy sąsiad postanowił dziś zwołać kombajn, który z nim w zmowie haniebnej bywa, i skosić zboże ze swoich trzech pól. Dokładnie z trzech stron naszego domu.
Kombajn, bucząc radośnie, przemierzał przez kilka godzin, entuzjastycznie, wte i wewte tereny za naszym płotem. Częściowo przysłonięty siwą, rozciągającą się na pinsetkilometrów chmurą kurzu i pyłu. W wyniku czego parapety,okna i moskitiery wyglądają jak odrzwia stodoły.
Trzeci i Czwarty zachwyceni.
No dobra. Rozumiem to. Raz w roku nie zawsze wszak. Dobrze, że udało mu się to na raz. Ale dlaczego akurat po umyciu okien, a nie przed? W efekcie czego okna po jednym dniu znów są przed?
Nie narzekam, naprawdę. Jeno czasem zmęczenie materiału dopada takie, że chowam zużyte pampersy do lodówki, a na poduszki mówię pieluszki - gdzie są te zielone pieluszki z kanapy? - i wtedy takie kombajnowe działanie, z premedytacją, pod górkę, na chwilę wytrąca człeka z codziennie pracowicie dopieszczanej i dookreślanej równowagi.
Mój mówi: nie przejmuj się, bądź ponad to.

W domu różowo nam. Jeszcze w ciąży zarzekałam się przed kobitami z pracy, że gdzie ja i róż, no bez przesady, przecież nie będę jej na różowo odziewać! Tymczasem dziecię się rodzi i cóż, wpada w róż! Matka sama, jakby bez rozumu funkcjonowała, kupuje trzypaki body w trzech odcieniach tegoż. Ludzie przynoszą w prezencie różowe kiecki, skarpetki, dresiki. Otwieram szafę małej - róż bije po oczach, co więcej, bicie po oczach nie przeszkadza matce w ogóle.
Dziecko kąpane jest aktualnie w owalnej misce używanej do prania (bo wanienkę Czwarty zajechał, pękając ją swego czasu). Mówię zatem do Mego, wybierającego się akuratnie do miasta: kup różową wanienkę bo z miski dziecko wyrasta. A dlaczego różową? pyta znienacka Mój. Noo, nie wiem właściwie. Aha, to kupię niebieską może.

W niedzielę dziecko chrzczone będzie. Jakoś tak nam się data spodobała, bo jej imieniny i w ogóle. A dlaczego tak wcześnie chrzcicie? Ona ma dopiero trzy tygodnie - pytają życzliwi.  A dlaczego w ogóle chrzcicie, dlaczego nie pozwolicie jej samej zdecydować, jak już będzie świadoma? - pytają zaprzyjaźnieni Zielonoświątkowcy.
Odp nr 1 - A dlaczego nie? Jakoś tak w tradycji mamy, że chrzcimy dzieci pomiędzy 2 a 4 tygodniem życia. Niech sobie dzieć ma wcześnie zapewnioną profesjonalną ochronę duchową.
Odp nr 2. Taka nasza wiara i nie kłócę się z zasadami. Nawet jeśli niektórzy zarzucają, że zasady to ludzie ustalili, i bez sensu, i w ogóle. A przecież nie skazuję jej niczym, i nic nie jest na zawsze wszak. Córka póki co, decyzyjności swojej posiadać nie może. Nie zdecyduje sama, czy woli być karmiona piersią, czy butelką. Nie powie mi, że woli jednak Pampersy a nie te Dada, co to matka w Biedrze kupujesz. I tak samo nie powie nam, czy chce być ochrzczona, czy może jednak nie. Ale Chrzest to nie tatuaż, czy wycięcie nerki. Jeśli taka będzie jej wola, nie musi z wiarą katolicką zostać na zawsze. Przyjdzie czas, kiedy będzie mogła zdecydować i określić się duchowo. Możliwości będzie miała mnóstwo. Teraz ja odpowiadam za nią i, no cóż, narzucam jej wiele.

Córka ma trzy tygodnie i jeden dzień. I tyleż samo czasu matka funkcjonuje BEZ CZYTANIA. Widać można.
Ostatnio czytnęła coś tam w szpitalu i książka rozgrzebana leży, pod kalendarzem i książeczką zdrowia dziecka. Bo ważniejsze jest zapisanie na badanie bioderek, umówienie się z położną, umówienie się z lekarzem. Zakup witaminy D3 i K. Uzupełnienie zapasu pieluch, bo się kończą. Zakupienie białych rajstopek w rozmiarze 56, bo przecież córka na swoje chrzcielne święto kiecki wymaga, a kiecka z kolei rajstop.

Ale matka wróci.
Do czytania.
Zawsze wraca.

Ściskam Was :)

4 komentarze:

  1. Chyba bym się wściekła i naprawdę ciężko byłoby mi ową wściekłość okiełznać.
    W każdym razie doskonale rozumiem Twoje podejście dotyczące wiary- nie sposób wszystko zostawiać "niech dziecko samo wybierze"...
    A i nieodmiennie miło Cię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Alunia, we wtorek lub środę przywiozę Wam trzy miski:)))
    I buziaki dla wszystkich:)

    OdpowiedzUsuń
  3. trzy tygodnie po porodzie myć okna? oszczędzaj się kobieto
    (powiedziała Klarka, stara zrzęda pełna podziwu i troski)
    ludzie zapominają, kościół to nie szwedzki bufet, gdzie można sobie wybrać to, co się komu podoba.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarcia, jak zwykle mądrze rzekłaś - i w kwestii kościoła,i w kwestii mego okien mycia;) Nieco mnie dyplomatyczny opiernicz dostał mi się od położnej ;)

      Usuń