czwartek, 16 lipca 2015

Ania i reszta


Córka.
Wypowiadam to słowo z lubością, ze słodyczą, z miłością... a ono mi rośnie na języku, unosi się, obejmując umysł i całą osobowościową mnie, po czym opada mięciutko w oparach ciągłego niedowierzania, zapadając się i chowając w różowych dziewczęcych łaszkach, wśród pudrowych bodziaków, opasek z kokardką i różowych skarpetek w kwiatki, które kupiłam spontanicznie w ciąży, nie znając jeszcze płci dziecka. Po czym rozsyłałam fotkę skarpetek znajomym, kiedy już wiedziałam.
Córka.
Jest krucha, delikatna, jeszcze noworodkowo-szczuplutka, lekuchna.
Ma ciemne, aksamitne włoski na krągłym łepku.
Urodziła się szybko i ciuchutko. Otoczona obcymi sobie, ale życzliwymi ludźmi - bo położna rozgadała, że po czterech chłopcach rodzi się dziewczynka. Wzbudziłyśmy zainteresowanie. Czterech lekarzy (bo akurat kręcili się gdzieś w pobliżu), dwie położne, dwie pielęgniarki noworodkowe i salowa. Moje łzy, uściski od kobiecej części ekipy i wzruszenie tejże również.
Telefon do Mojego, z trochę jeszcze plączącym się po dolarganie językiem: "Noo cześć, kochanie. Jest Mikołaj!" - i chwila zwątpienia w słuchawce ;)
Później sobie z Nusią gwiazdorzyłyśmy na oddziale przez dwie doby, bo stałyśmy się rozpoznawalne.
W domu też gwiazdorzymy.
Nusia, w dziewiątej dobie życia pogwiazdorzyła sobie na sesji noworodkowej - jedną próbną fotką dzielę się z Wami.
Bracia żywo zainteresowani. Trzeci, z racji tego, że starszy i mądrzejszy, usiłował dociec, jak to się stało, że mama miała duży brzuch, potem gdzieś zniknęła, potem wróciła bez brzucha, z maluteńkim człowiekiem, który rzekomo w tym brzuchu przebywał. Mało tego: pija mleko z mamy piersi ("A którędy je sobie wlewasz do cycusia?"). Oraz, przy pierwszej komisyjnej kąpieli okazało się, że... o matulu...nie ma siusiaka!!! "A gdzie ona ma siusiaka, mamooo?", "A czy ja, gdy się urodziłem, też byłem taką małą dziewczynką bez siusiaka, mamooo??"
"Ja kocham tą małą dziewczynkę, mama. Ona jest taka słodka. Ona jest taka maluteńka." - to na szczęście Trzeci stwierdza najczęściej.
Czwarty skupia się na głaskaniu po łepku, pokazywaniu oka (już z coraz mniejszym zapędem do wciśnięcia onego do środka), ucha, noska, trzymania za małą łapkę.
Pierwszy, nasza rodzinna niania, nosi, gada, całuje.
Drugi, nasza rodzinna PSIA niania, stwierdza: mama, ja się jej trochę boję... Taki mały kosmita, nie?

Ogarniamy. Każdy dzień przynosi mnóstwo zadań, wzruszeń, spontanicznych decyzji, zapachów, uśmiechów, bieganiny ale i spokojnego karmienia dziecka na kanapie.

Bardzo BARDZO dziękuję za wszystkie miłe słowa, gratulacje, życzenia!

W Hoteliku sezon, więc kilka zdjęć Wam zostawiam i mknę dalej - spełniać się :)










11 komentarzy:

  1. Cudeńko matutkie <3 Anul nie daj im się wszystkim mięgolić, bo się przyzwyczają! :D
    P.S.
    Jaki piękny, czarny potwór gości u Was w hoteliku:DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwór to Mela, stały gość, przekochany futrzak. Na wszystkich wybiegach królują zraszacze, pod którymi psy się chłodzą. Mela woli prosto z węża ;)

      Usuń
  2. wycałować od cioci Miśki!!!!
    Będę w weekend niedaleko, więc kto wie...
    buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  3. masz piękną córcię, Alutko. śliczna modelka :-)
    i pięknie o niej piszesz. jak zawsze o rodzince :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kate, ciągle nie mogę uwierzyć, że jest moja ;)

      Usuń
  4. Jak słodko!
    Gratulacje dla Was, Kochane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Alutko, alez sie z Ania urzadzilyscie - tylu cudownych facetow macie wokol siebie! Rewelacyjne zdjecia, Ania wyglada slodko, a chlopaki widac z psami za pan brat:-) Od Was zawsze bije tyle milosci... I niech tak zostanie:-**

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Twojego bloga :) Genialny jest :0

    OdpowiedzUsuń