Jako że w Waszych komentarzach
pod ostatnim postem pojawił się temat żyrafowy, postanowiłam przybliżyć Wam
nieco tenże wątek, co by wytłumaczyć Wam, jak ważny w życiu Trzeciego jest
żółty, niepozorny zwierz.
Otóż żyrafa, czy raczej – Żyrafa!
Trzeci od wczesnego niemowlęctwa
począł uwielbiać ludzkie ręce. Podczas zasypiania, czy płaczu instynktownie
szukał dłoni, po czym trzymając nas za palce zyskiwał tak ważne na tym etapie
poczucie bezpieczeństwa, i uspokajał się, tudzież zasypiał. Kombinowałam, co by
tu mu podsunąć w formie zastępczej, w charakterze przytulanki i CZEGOŚ, co
mógłby trzymać i nosić ze sobą, kiedy tylko zapragnie. Najpierw wymyśliłam…
rękawiczkę! Wypchaną gałgankami zwykłą, cienką, wełnianą, pięciopalcową damską
rękawiczkę. Projekt był w trakcie realizacji, gdy przypomniało mi się, że Drugi/Młody
miał kiedyś taką maskotkę, z którą również lubił spać… Zupełnie nie pamiętam,
skąd wzięła się ona w naszym domu, coś mi się kojarzy McDonald i załącznik do
Happy Meal, ale pewności nie mam.
Okazało się, że mimo upływu lat
synu mój zachował ten wybryk natury w swoich szpargałach. Podsunięty Trzeciemu,
od razu stał się przedmiotem jego uwielbienia i przywiązania.
Żyrafa Grzesiowa, w porównaniu z
naszą, to full wypas i malowana lala.
Bowiem obiekt miłości absolutnej
Trzeciego wygląda skromnie, jest nieco
cherlawy, rachityczny, niezbyt kolorowy. W dodatku z niejednoznacznym
tułowiem - czasem nie wiadomo, gdzie szyja, a gdzie noga.
No tak wygląda:
W łapkach Trzeciego natomiast prezentuje się mniej więcej tak:
Tym to sposobem Żyrafa stała się niezbędnym wyposażeniem dobytku Trzeciego, mało tego: stała się postacią, z którą Trzeci rzadko kiedy się rozstaje. Żyrafa niezbędna jest podczas zasypiania i snu przez cały czas; służy ponadto do przytulania; do pocieszania po upadku, podczas nieokreślonego smutku, zmęczenia oraz stanu, gdy nie ma mamy; do oglądania bajki w TV; do wyciszenia w ciągu dnia; do podróży autem. Towarzyszy podczas wizyt u lekarza i szczepień, zakupów, wizyt towarzyskich, spacerów. Ostatnio jest ważnym elementem zabawy: bywa „na niby” karmiona, wożona autkami i traktorkami, rzucana kotu na przynętę, chowana w klockach. Podczas posiłków siedzi na honorowym miejscu, tuż przy talerzu Trzeciego, i, jakże by inaczej, próbuje zjadliwości potraw (jej szyja zanurzona w zupce to widok zupełnie naturalny). Bywa BAMnięta do wanienki, kąpana, po czym suszona na kaloryferze, dwa razy miała również okazję zanurkować w muszli klozetowej.
W podobnym stopniu, jak aktywnie wykorzystywana, Żyrafa również bywa szukana! W zabawkach, różnych zakamarkach, pod meblami! Zdarzyło się nawet, że gnałam przez pół miasta z Trzecim w wózku, bo wypadła była gdzieś niewdzięczna… Powiem Wam, że były to jedne z najbardziej mrożących krew w żyłach minut w moim życiu. Znalazła się na szczęście, leżała w śniegu, na chodniku, ledwo widoczna.
Życie Żyrafy doprawdy pełne jest przygód.
Najważniejsze jednak, że stała się dla Trzeciego prawdziwym przyjacielem. Krótko mówiąc: bez niej - jak bez ręki!