wtorek, 4 czerwca 2013

Co u mnie...

Kararelka mnie zarzuciła, że piszę jeno o facetach, a nic o sobie. "Popchła" więc mnie do tegoż krótkiego, na szybko klikanego postu - co u mnie. Szybkiego, bo Czwarty drzemie, a nie śpi, i to oznacza, że może to potrwać sekund pięć, a w związku z wyczajeniem przez niego ostatnio pozycji spionizowanej, w ramionach mamowych, pozycja leżąca jest wielce niekorzystna, i na dłuższą metę bywa powodem głośnego buntu. Bo ON chce wszystko widzieć i słyszeć, kiwać małym, słabym łepkiem, i dziwić się jak szpak Marceli. Trzeci padł na kanapie i śpi, nie miałam kiedy położyć go w sypialni, opowiedzieć zwyczajową bajkę i utulić. No bywa. Młodzież w szkole, Mój dogląda interesu, który szczeka za drzwiami (będzie o TEM, będzie!). W kuchni burdel na kółkach, po śniadaniu jeszcze, a tu pora obiadowa za pasem. Stos prasowania szczerzy kły, chyba schowam za drzwi i przyduszę przewijakiem, co się będzie ze mnie jawnie nabijał, że co? Że niezorganizowana? Otóż bardzo zorganizowana, bo to prasowanie z dwóch prań zaledwie, a bywało po pięć, kiedy to młodzież już absolutnie żadnej koszulki w szafie znaleźć nie mogła, bo wszystkie w stosie. Pranie dzisiejsze...no cóż, zmokło i wisi na deszczu, nie będę latać i zdejmować co chwila, niech se wisi i płucze, może plamy arbuzowe z bodziaków Trzeciego zejdą, kto wie. Pada, a ptaki ćwierkają, jak głupie, niby czerwiec, niby ptaki, a aura jesienna.
To by było na tyle, jeśli chodzi, co u mnie ;-)
A serio - w poprzednim poście pisałam o facetach, tam też jest o mnie, w każdym z nich po trochu jestem ja, i w euforii Mego, i w dorastaniu Pierwszego, i w zakręceniu Drugiego... nie mówiąc o wielkiej wagi pytaniach Trzeciego, czy niemowlęcym zapachu Czwartego. Czasu dla siebie nie mam, zgoda, prawie wcale. Włos niezrobiony, ściągnięty gumką. Ciuch - masakra, dresy jeno i legginsy, koszulka, gumowe laczki - na wybieg i lans się nie nadaję zapewne. Jestem jak te wskazówki z bajki Kasdepke  - wściekle biegam jak sekundowa, czasem migiem ruszam się niczym minutowa, ale... bywa że leniwie egzystuję, jak ta godzinowa - to przeważnie przy karmieniu Czwartego. Boziu, błogosław karmienie piersią, kiedy to mus jest taki, by usiąść, nie ma zmiłuj i nie ma rzucenia dziecka z butelką starszemu rodzeństwu na kolana, ze spokojem można/trzeba! na to dziecię popatrzeć, pogapić się w okno, wyjąć książkę spod poduszki, czytnąć to i owo... albo pogadać z kimkolwiek ,kto się nawinie, zerknąć w TV...
Ogólnie rzecz biorąc, jestem szczęśliwa jak prosię w deszcz i mnie to życie odpowiada, jak ch.olerka. Mogłabym być mamą i kurą domową na pełnym etacie. Nie mam absolutnie żadnej potrzeby wyrwania się, "odreagowania" - jak można odreagowywać coś, co sprawia czystą przyjemność?
Zabrzmi dziwnie, ale dzieci to moja pasja ;-) Gdzieś tam, przy okazji rozważań związanych z Dniem Dziecka przeczytałam stwierdzenie, że dopiero pojawienie się dziecka uświadamia ludziom, jak bardzo chcieli je mieć. No tak. Mnie najbardziej fascynuje rzecz taka, że dostajesz od losu dziecko, takiego małego człowieka! Wcześniej, przez ileś lat, potem miesięcy ciążowych nie wiesz, jakie będzie, jak będzie wyglądało, kim będzie...Także w przypadku dzieci adoptowanych! To nie jest szablon, pusta kartka do zapisania; to jest w pełni ukształtowana osoba, z konkretnym wyglądem, charakterem, osobowością. Człowiek. A twoim zadaniem jest tylko wspomagać jego dalszy rozwój i przyglądać się w zachwycie temu cudowi, no bo czym, jeśli nie cudem jest nasze przychodzenie na świat? Nasze wzrastanie?
Udało mi się jednym "łykiem". Napisałam. Końcówkę z Czwartym na kolanach. Przytulony, półleżąco wpatruje się wielkimi ślepkami w moją twarz, gdy spojrzę na niego  - śmieje się całą gębusią, całuję jego czółko i kłaczki, mówię: mój ty Ciejku kuchany, moje sto milionów dolarów, moja największa biblioteko świata! ;-)

I tyle u mnie ;-)




11 komentarzy:

  1. Pięknie u Cię, Alutku, najpiękniej :o) Przytulka Cię mocno ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyta się ze wzruszeniem.Proste,oczywiste,najpiękniejsze.
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj daje kopa taki wpis :)
    Ciesze sie że sie cieszysz :)
    TAk mało radosci w ludziach dookoła, ciągle jakies mega problemy typu brak czasu na fryzjera...
    Dajesz nadzieję dla ludzkosci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG, przesadzasz Kochana... ale zgodzę się z Tobą, ze w ludziach za mało radości ze zwykłych, prostych, codziennych rzeczy. Ot, taka nasza narodowa przypadłość chyba.
      buziam :-*

      Usuń
  4. Kochana, cała się w Twoich słowach rozpływam i mieszczę.
    Niech by wszystkie dzieci miały Takich Rodziców jak Wy!
    Całuję mocno:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rajuśku, dużo nam brakuje do świecenia przykładem, naprawdę! ;-) No, może liczbą dzieci moglibyśmy pchać się na świecznik, bo ponoć niż demograficzny i takie tam - grożą "kraju" naszemu.
      Dzięki! ściskam :-)

      Usuń
  5. piękna pasja :-) niech trwa :-) pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże daj wszystkim Matkom taki instynkt macierzyński i pasję, jak te Twoje :o)

    Powiem Ci tak, jak Gołota Szymborskiej: brak mi Ciebie w moim narożniku (na Polance znaczy) :)

    Chciałbym mieć chociaż jednego brata abo siostrę "z krwi"...a Twoi Chłopcy mają aż trzech! :) Czas na siostrzyczkę teraz :)

    Ściskam mocno!!

    OdpowiedzUsuń