Ludki Kochane,
siadam, żeby donieść, że póki co sytuacja opanowana, z tendencjami zmiennymi, ale nie destrukcyjnymi tudzież samobójczymi.
Mamy znów problemy z netem, tą oto notkę próbuję pisać od paru już dni, dziś udało mi się otworzyć stronę z blogiem więc prędko, póki działa ;-)
Niestety nie mam na razie dostępu do poczty, więc przepraszam Was - póki co nie mogę odpisać na maile.
Dziękuję Wam przeogromnie i przeserdecznie za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, jesteście moim prywatnym, solidnym fundamentem pod wszelakie ciężkie mury optymizmu i wiary. Dziękuję.
Powiem Wam, że gdyby nie to wsparcie, i te gesty życzliwości, i przejawy wiary w nas - tak tutaj, jak i w realu, to ciężko, oj ciężko by było. Trudno sobie nawet wyobrazić - jak.
Za kilka dni zaczynamy nowy rozdział w naszym zakręconym ostatnio życiu. Trochę obaw i strachu, wiadomo, ale też dużo jakichś takich irracjonalnych sił.
Ponadto czekamy na Czwartego, zostały 2 tygodnie do terminu porodu, więc lada chwila nastąpi ten moment, przełomowy, kolejny, oczekiwany.
Czwarty chyba wielgachnym facetem jest - czuję - a może jestem po prostu bardziej wyczulona, wsłuchana, bardziej wrażliwa, jeśli chodzi o to, co się z organizmem mym wyczynia.
Trzeci... gdyby nie to chłopię, to człek chlipałby nieraz w poduszkę dorwaną znienacka... a tak jest coś, co nas nieustannie rozbawia, rozczula, każe kierować myśli na zupełnie inne tory i wyzbywa z tej przykrej domeny dorosłości, jaką jest powaga i rozsądek. Bowiem wariując z Trzecim na dywanie, tudzież strojąc z nim do lusterka głupie miny, naśladując zwierzęce, i nie tylko, odgłosy, goniąc szkraba po całym domu w zamiarze odzyskania zajumanego pilota czy telefonu... trudno nazwać siebie dostojnym dorosłym. Robi człek z siebie pajaca z częstotliwością przynajmniej raz na godzinę, śmieje się, jak głupi do sera, sam dobrowolnie włazi pod zasłonę i czeka, co by zaraz wyskoczyć z radosnym "a-kuku", zakłada rajstopy na głowę... i nagle wszystko inne przestaje się liczyć; ważna jest ta roześmiana pucołowata mordka i tuptające girki.
Młodzieży pominąć nie mogę, bo choć w wieku z założenia trudnym, to kończyny górne zawsze do pomocy chętne mają, a brat najmłodszy ważną personą jest dla nich. Choć upierdliwą czasem, przyznać trzeba, ale narzekanie raczej w tonie dobrodusznym przebiega, nie wścikowym.
Z Mym, przez ten cały trudny miesiąc, doświadczyliśmy takich cudów zbliżeniowych, w sensie metafizycznym, że mogłoby się wydawać, iż zakochanie ponowne nam grozi. Groziłoby, gdyby nie to, że tamto stare zakochanie - ciągle aktualne i jak najbardziej działające, niezużyte.
Dziękuję Wam raz jeszcze za obecność.
Odezwę się, gdy tylko technika internetowa, w łaskawości swojej, da się usprawnić.
Dobrze czytać, że do przodu :-)
OdpowiedzUsuńNo i czekam na Czwartego życząc zdrowia dla Mamy i Synka :-)
Maciejka
Dziękuję Maciejko :-* Dobrych życzeń nigdy dość!
Usuńcieszę się, że pogodnie u Was :-) i że a ż t a k :-) pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Jak nie ma słońca za oknem, mus sobie stwarzać jakieś substytuty :-)
UsuńBuziaki Kate:-)
Najwazniejsze, ze wspieracie sie w trudnych chwilach. Dopoki macie siebie wszystko bedzie dobrze. Sciskam i pozdrawiam serdecznie, no i trzymam kciuki za wszystkie nowe "przedsięwzięcia"!
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne. Teraz to dopiero będzie się działo ;-) Ale racja, póki ramię w ramię...
UsuńŚciskam cieplutko Kochana :-*
Witaj Alutko :)
OdpowiedzUsuńotworzyłam bloga i najpierw moim oczom ukazał się ten piękny widok napawający wiosennym optymizmem i już wiedziałam, że u Was lepiej :) i nie pomyliłam się :)
Trzeci widzę dostarcza mega pozytywnych wrażeń :)no i niedługo pojawi się czwarty :) trzymam kciuki, żeby wszytko poszło sprawnie i szczęśliwie :)i tak pięknie piszesz o Was- Tobie i mężowatym....super, że miłość rozkwita :)pozdrawia gorąco :)
Martuś, gdyby nie ten optymizm, mówię Ci, kiepsko by było, ale jego też nie zawsze łatwo wyprodukować, zresztą sama wiesz. Póki co jest dobrze, i niech tak nas trzyma ta siła po wieki wieków amen, czego i Tobie, i wszelakiemu dobremu stworzeniu życzę!
Usuńserdeczności :-*
Alutkuś... powiadam Wam zaprawdę:)Jesteście bogaczami bo macie to co najcenniejsze. Siebie i wzajemną miłość:) Ona doda Wam sił do walki z nieróżówą codziennością.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Skarbie mocno... pisz jak będziesz mogła dorwać się do poczty.
Mocno trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie, nie tylko w temacie porodu:)
I jeszcze coś.. dzięki za e-maile:) Mła Skarbuś:)
UsuńDziękuję za wszystko, Nikuś :-)))
UsuńAlutko:) przede wszystkim bardzo się cieszę, że wszystko jest na dobrej drodze i tyle optymizmu w Twoich słowach:)
OdpowiedzUsuńznam dokładnie to, o czym piszesz i jakbym siebie widziała za tą zasłoną, czy przed lustrem z głupimi minami;-))
w ogóle jakbyś o mnie pisała, bo i starsze - choć jedno - to odczucia mam identyczne, i z Moim, relacje takie są dokładnie:))
więc tulę Cię mocno, Siostro moja wirtualna i wrażenie mam, że jesteś w mojej głowie:)
trzymam mocno kciuki za powodzenie sprawy, która rusza na dniach oraz - przede wszystkim - za szczęśliwe powitanie Czwartego w tej Waszej cudnej Rodzince:))
ściskam Cię Aluś mocno!!!
i zapraszam po wyróżnienie:)
UsuńPrzepięknie napisałaś...z moim płaczem na wierzchu - ostatnio, nieco mi się rozmazał obraz na ekranie ;-)
UsuńDziękuję Alcyś, za piękne dobre słowo, życzenia, wyróżnienie...
Całuję :-*
To już za dwa tygodnie??? Trzymam kciuki za Czwartego i za całą Waszą cudną rodzinkę! Dobrze jest czytać takie posty jak ten, bo chociaż jeszcze między wierszami coś się tajniaczy, to jest do przodu, cudnie, bo razem ;-)
OdpowiedzUsuńNadwyrazów ślę wprost proporcjonalnie do mającej za chwilę się powiększyć, rodzinki całej. Czyli całe tony więcej!
Boziu, Akularku, bardzo dziękuję, nadwyrazy dotarły, czytałam też u Ciebie, że jest dobrze a nawet optymistycznie w tejże kwestii!
UsuńŚciskam mocno i ładuję je one - nadwyrazy - do torby, co by zabrać wiadomo gdzie, i wiadomo po co ;-)
ALUTKO!Czy możesz dojrzeć moje łezki wzruszenia, choć to pewnie wirtualnie niemożliwe?... Przytulam Cię najserdeczniej, jestem z Tobą, choć ostatnio bardzo tutaj blogowo nieobecna. Słoneczko wysyłam Ci i same błogosławione życzenia.
OdpowiedzUsuńHania
Haniu, tak się cieszę, że się odezwałaś!!! Brak mi wręcz słów ;-)
UsuńDziękuję za dobroć, za życzenia...
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Ale ten czas szybko leci. Tylko 2 tygodnie! To już taki czas, że w każdej chwili może być akcja:) Przytulam mocno!:*
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że wsłuchuję się w ten swój aktualnie okrągły organizm, jak nigdy dotąd. Każdy dzień może być TEN. A cierpliwość jakaś taka nadwyrężona, chciałoby się już. Dzięki!
UsuńSerdeczności :-)