piątek, 6 czerwca 2014

Niech cudowności nie umykają!

Trzeci i Czwarty uwielbiają spacery, najlepiej długie, najlepiej do lasu, i najlepiej z przygodami typu wieeelkie kałuże po drodze, czy też zające przecinające nam drogę.
Czwarty niezmordowany gna na małych girkach, niepomny na rodzicielskie wołania. Najczęściej próbuje dogonić Trzeciego - zmotoryzowanego, ale tylko tak dla fasonu, bo przecież "nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by goooonić go!".
W Hoteliku sezon zbiorowego linienia. Mój codziennie wynosi całe wory wyczesanego włosia, obłęd. Niektóre psiska pod starą, odchodzącą od ciała sierścią mają już piękną, czystobarwną. Szczególnie trikolorki wyglądają cudnie.
Zapytałam naszą blogową Miśkę, czy przypadkiem nie uchowały jej się gdzieś sandałki po Grzesiu, bo Trzeci i Czwarty nie "zgrali się" porami roku, jeśli chodzi o ciuchy (i buty) typowo letnie lub typowo zimowe. Sandałki po Trzecim są Czwartemu albo za małe, albo za duże.
Godzinę później Miśka dzwoni: Wysłałam ci sandałki!
Padłam ;)
Co za dziewczyna kochana!
Jestem po lekturze "Cmętarza zwieżąt" Kinga. Masssakra! Dreszcze miałam!
Przeczytałam w dwa dni i część nocy, nie dało się inaczej, rodzina była zmuszona zrozumieć i przeczekać. Na obiad były "Berlinki".
Choć czasem nie pasują mi u Kinga zakończenia. Lubię wiedzieć dokładnie, co i jak.
Dzień za dniem mija, czasem w sposób zwariowany, czasem całkiem spokojny.
Myślę sobie, marzę, dumam, coś tam mi się czasem nowego "urodzi", mam jakieś tam plany, które może zrealizuję, a może nie...
A Pawlikowska pisze: "Nie skupiaj swojej uwagi na szczycie góry, bo umknie ci mnóstwo cudowności, które znajdują się po drodze. Tuż obok ciebie. Przez cały czas."
I tego się trzymajmy!